poniedziałek, 25 lutego 2013

"Press Play" Part 4


     Z góry przepraszamy za częste nie odpowiadanie na komentarze i wiadomości, a także bardzo rzadkie dodawanie nowych postów. Przygotowania do matury trwają, dlatego też kompletnie nie mamy czasu. Mimo wszystko dziękujemy każdemu kto czyta i komentuje nasze prace. Wiemy, że nie każdemu chce się pisać komentarze, jednak prosimy o choć krótką opinię. Polecamy także opcję: "opinie", którą niedawno dodałyśmy.

Ogólne informacje: 
Zespół: BtoB
Pairing: Lim Hyunsik / Jung Ilhoon
Odcinek: 4 / 6
Gatunek: 
fluff, lekki slash

        W wielkiej panice nie potrafiłem znaleźć zupełnie niczego do ubrania. Nie miałem pojęcia, w jaki sposób Hyunsik tak szybko założył swoje spodnie. Uznałem, że jedynym, właściwym wyjściem z tej sytuacji jest ucieczka. Pobiegłem do łazienki pozostawiając Hyun'a z problemem. Po chwili usłyszałem szczęk otwieranych drzwi wejściowych. Postanowiłem podsłuchiwać pod drzwiami łazienki, by wiedzieć, co dzieje się w pokoju.
- Co nie otwieracie? - Zapytał Minhyuk wchodząc do środka. - Hyun, gdzie Ilhoon? – Dodał po chwili milczenia. 
- Poszedł pod prysznic... – Odpowiedział Lim zbywając Lee. 
- Co za bałaganiarz z niego, wszystkie ciuchy na podłodze porozwalał... - Usłyszałem głos Changsub’a. Zastanawiałem się, czy Hyunsik czuje się tak samo zawstydzony faktem, iż koledzy zobaczyli pozostałości po naszym miłosnym uniesieniu. Desperacko rozglądałem się po pomieszczeniu, by znaleźć jakiekolwiek ubrania. Były tam tylko jeansy Hyunsik'a, ale myślę, że się nie pogniewa jeśli je założę... Szybko zmoczyłem włosy i górna część ciała tak, by chłopcy uwierzyli, że dopiero wyszedłem spod prysznica.Po chwili wyszedłem z łazienki, a wszyscy od razu skierowali na mnie swoje spojrzenia.

- Naprawdę Ilhoon, powinieneś iść na siłownię i popracować
nad brzuchem... - Powiedział Minhyuk śmiejąc się pod nosem. „O nie uderzył w mój czuły punkt! Nie mogłem mu tego darować.”
- Nie wszystkich kręcą tylko mięśnie. - Odgryzłem się pokazując mu język.
- Masz racje. – W rozmowę wtrącił się Hyunsik. Podszedł i objął mnie ramieniem w geście wsparcia. Changsub natomiast nie odezwał się ani słowem, położył tylko moją torbę na podłodze i skierował się w stronę drzwi.
- Coś jeszcze? – Zapytałem zirytowany.
- W sumie... – Min spojrzał na Hyunsik'a i zawahał się. - Albo powiem ci
potem... – Popatrzyłem na Lim’a: ani smutny, ani uśmiechnięty. Ciekawiło mnie, co mu chodzi po głowie.
Nieproszeni goście wreszcie opuścili nasz pokój. Hyun odetchnął z ulgą i usiadł na łóżku. Dokładnie obserwowałem każdy jego ruch: spuścił głowę i zacisnął pięści. Byłem kompletnie zdezorientowany, nie miałem pojęcia co zrobić, ani co powinienem powiedzieć. Po chwili sam zaczął rozmowę:
- Czemu on to robi? - Zapytał ze złością. - Minhyuk cię podrywa i robi mi to na złość! On wie, że coś jest między nami! – Dostrzegłem delikatny zarys łzy na jego policzku. Wiele nie myśląc podbiegłem do niego i mocno przytuliłem. Zacząłem go uspokajać:
- Nie przejmuj się, on tylko żartuje. – Ująłem jego twarz dłońmi, zmuszając go, by na mnie spojrzał i uśmiechnąłem się pocieszająco. - Zapewniam cię, że nawet jeśli coś mu chodzi po głowie, to i tak nic z tego. - Pocałowałem go w czoło.
- Jestem już zajęty. - Popatrzyłem na jego zaszklone oczy. Kciukiem otarłem łzę, która spływała mu po policzku i złożyłem subtelny pocałunek na jego pełnych wargach. Spojrzał mi prosto w oczy, jakby chciał upewnić się, czy mówię prawdę, następnie uśmiechnął się nieśmiało. Cieszyłem się, że cała sytuacja w naszym związku jest już wyjaśniona, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju: Co takiego Minhyuk miał mi do powiedzenia i dlaczego nie chciał tego zrobić w obecności Hyunsik'a? Jednocześnie nie chciałem narażać się na kolejne sceny zazdrości i złość ukochanego. Postanowiłem udać się do Lee, by wszystko wyjaśnić. Poinformowałem o tym fakcie Hyun’a. 
- A czego on może od ciebie chcieć? – Widziałem, jak bardzo stara się nie dać po sobie poznać, że zżera go zazdrość.
- Właśnie tego chcę się dowiedzieć. – Powiedziałem łagodnie, jednak on denerwował się coraz bardziej. – Nie martw się, to tylko mój przyjaciel, wiesz
o tym. – Dodałem całując go w policzek, wyszedłem dopiero, gdy jego wyraz twarzy odrobinę złagodniał.
***
Zmierzając do Minhyuk’a musiałem przejść obok pokoju Peniel’a i Sungjae. Usłyszałem dziwny hałas, dlatego zatrzymałem się pod ich drzwiami:
- Peniel, tutaj, tak, tak. – Rozpoznałem głos Sungjae, miałem nadzieję, że przestawiają szafkę nocną, albo komodę...?
Niespodziewanie poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu, odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem Min’a.
- O, szukałem cię! – Szczerze ucieszyłem się na jego widok. Postanowiłem odciągnąć go od wejścia do tymczasowego mieszkania przyjaciół. - Może udamy się w jakieś spokojne miejsce, by porozmawiać? – Zaproponowałem na poczekaniu.
- Znam odpowiednie. – Mrugnął do mnie i ciągnąc mnie za rękę ruszył schodami w górę. Byliśmy już na ostatnim piętrze, zacząłem się denerwować. "Gdzie on mnie prowadzi?"  Doszliśmy do ogromnych, metalowych drzwi prowadzących na dach hotelu. Na początku Lee siłował się z nimi, lecz po chwili ustąpiły. Gdy uchyliły się, naszym oczom ukazał się oszałamiający widok. Nigdy w życiu nie widziałem tylu gwiazd na niebie, dodatkowo w środku miasta. Na myśl przyszło mi, że chciałbym zabrać Hyunsik’a w równie piękne i romantyczne miejsce, a tym czasem jestem tu z całkiem innym mężczyzną. „Ciekawe, czy Hyun w ogóle o mnie myśli...”
Minhyuk cały czas ściskał moją rękę... W pewnym momencie splótł nasze palce ze sobą.
- No, to, o co chodzi? - Zapytałem z uśmiechem na ustach.
- To zabrzmi trochę dziwnie, ale... Czy ciebie i Hyunsik'a coś łączy? -
Nie umiałem mu odpowiedzieć na to pytanie, więc po prostu milczałem. Min na nowo podjął temat: - Chyba czuje coś do ciebie. Nie chyba, ale na pewno. – To był dla mnie szok, odjęło mi mowę. Nie wiedziałem, czy to kolejny żart, a może on po prostu zwariował, co było wielce prawdopodobne. Minhyuk stał krok przede mną, więc nie mogłem dostrzec i ocenić wyrazu jego twarzy.
- Min, posłuchaj... – Nie zdołałem dokończyć, gdyż Lee odwrócił się raptownie
i przycisnął swoje spierzchnięte wargi do moich ust, złączając je w namiętnym
i pełnym sprzecznych uczuć pocałunków. Poczułem, jak coś we mnie drgnęło. Próbowałem go odepchnąć, ale moje ciało nie było w stanie wykonać żadnego ruchu. W końcu udało mi się od niego oderwać.
- Minhyuk, dlaczego to zrobiłeś?! – Zapytałem roztrzęsionym i podniesionym głosem.
- Ilhoon, proszę, daj mi szansę...- W jego oczach dostrzegłem ból. Byłem wewnętrznie rozdarty: z jednej strony nie chciałem, by mój przyjaciel, czuł się tak przeze mnie, z drugiej jak mógłbym w ogóle rozważać taką propozycję. „Czy mógłbym być na tyle okrutny, by dopuścić się zdrady Hyunsik’a?”





CDN.

niedziela, 10 lutego 2013

B2st - "Wciąż cię kocham"

Ogólne informacje: 
Zespół: B2st / Beast
Pairing: Kiwoon ( Gikwang / Dongwoon )
Rodzaj: Oneshot
Gatunek: Angst, Slash
Uwaga: (+18) Scena erotyczna 
Gikwang POV


"The night is especially longer tonight, this night without you.
I’m regretting that day I let you go." *

Szedłem ciemną ulicą, drogę oświetlał mi jedynie blask księżyca, a wiatr delikatnie rozwiewał mi włosy. Nie potrafiłem skupić swoich myśli na niczym. W głowie miałem tylko parę pięknych, czekoladowych oczu wpatrzonych we mnie. Nie wiem nawet, jak długą drogę przebyłem, gdy ujrzałem go przed sobą. Dongwoon stał oparty o samochód i czekał na kogoś. Wyglądał jak zawsze nienagannie.
- Ładnie to tak szwędać się po nocy? - Zapytał spokojnym tonem z ledwo widocznym uśmieszkiem na ustach. Chciałem po prostu przejść koło niego bez zbędnych słów. Nie miałem ochoty na rozmowę, zwłaszcza z nim. Złapał moją rękę by zatrzymać mnie w miejscu. 
- Puść. - Powiedziałem stanowczo nie patrząc na niego.
- Czemu mnie unikasz? Nie oddzwaniasz? Martwię się o Ciebie... - Przez chwilę wydawało mi się, że usłyszałem smutek w jego głosie. Niestety to tylko sztuczka mojego zbolałego serca, które pragnie go odzyskać.
- Chyba czekasz na kogoś... - Starałem się zakończyć tę rozmowę i uciec jak najdalej. Bałem się, że jeśli tu zostanę to będę zmuszony poznać jego nowego partnera - Yoon Doojoon'a. Wiedziałem, że są razem szczęśliwi, a ja nie miałem żadnego prawa tego niszczyć.
- Nie zmieniaj tematu. Proszę cię porozmawiaj ze mną. - Mocniej ścisną moją rękę. - Spójrz na mnie! - Rozkazał. Nie mogłem tego uczynić, nie kiedy łzy same cisnęły mi się do oczu, a serce biło mi niewiarygodnie szybko. Właściwie to chciałem mu tyle powiedzieć... Ale to by nic nie zmieniło. Gwałtownym ruchem zabrałem rękę. Zauważyłem, że chciał coś powiedzieć, to rozpaliło na nowo iskierkę nadziei w moim sercu. Jednakże zgasła ona równie szybko jak się pojawiła, gdyż właśnie podszedł do niego Doojoon. Był przystojny, posiadający dobrą pracę... Kimże byłem przy nim? Uścisnął Donga i pocałował go w policzek.
- A to kto? - Zapytał nadal uśmiechając się.
- Em... Stary przyjaciel. - Odpowiedział z zakłopotaniem Dongwoon. "Tylko tym dla niego byłem - cieniem z przeszłości?"
- Idę. - Oznajmiłem chłodno i ruszyłem przed siebie. 
- Gikwang! - Usłyszałem jeszcze oddalający się głos Dongwoon'a. Gdy poczułem, że jestem już poza zasięgiem ich wzroku zacząłem biec. Przynajmniej tak wyładowałem chociaż częściowo złość. Postanowiłem, że wracam do domu, dość na dziś spacerowania. Minąłem parę przecznic, wspiąłem się po schodach, przekręciłem klucz w zamku i już mogłem delektować się samotnością w spokoju. Powolnym krokiem podszedłem do stolika, na którym leżał mój telefon. Nie nosiłem komórki przy sobie od kiedy byłem sam. Przetarłem oczy niedowierzając - 5 nieodebranych  połączeń od Dongwoon'a. „Po co on do mnie wydzwania?!” Ledwie zdążyłem odłożyć telefon na miejsce, gdy znowu rozdzwonił się. Patrzyłem jeszcze chwilę na ekran telefonu zastanawiając się czy powinienem odebrać. Zresztą... Po co dzwoni? Przecież jest z Doojoon'nem.
- Czego chcesz? - Zapytałem ozięble.
- Spotkaj się ze mną. Chcę z tobą porozmawiać. - Pragnąłem mu odmówić i starałem się z całych sił, ale nie potrafiłem tego zrobić.
- Jestem w domu... możesz przyjechać. - Rozłączyłem się. Jeżeli będzie chciał to przyjedzie, jeśli nie... o tym wolałem nie myśleć.


"You found me faster than the time I take to blink 
The love that left me, dear, you can't do this to me." *

Siedziałem na łóżku wyczekując: mijały sekundy, minuty, godziny. Nareszcie usłyszałem dzwonek do drzwi. To musiał być on! Nawet nie wiem czemu tak bardzo pragnąłem jego obecności, w końcu rozstaliśmy się, musiałem się z tym pogodzić. Podbiegłem do drzwi, wziąłem głęboki wdech by się uspokoić i otworzyłem je. Miał dość poważną minę. Pierwsze co poczułem to cudowny zapach jego perfum. Zaprosiłem go do środka. Zastanawiałem się czy może mu coś zaproponować - herbata, kawa? Ale przecież nie po to tu przyszedł.
- Po pierwsze, dziękuję, że nareszcie odebrałeś telefon. - Zaczął spokojnie rozglądając się po mieszkaniu, jakby nigdy w nim nie był... Przejechał ręką po framudze drzwi od pokoju, następnie po zagłówku kanapy, jakby przypominał sobie, co gdzie się znajduje. W końcu usiadł, więc zająłem miejsce po przeciwnej stronie kanapy. - Źle wyglądasz Gik... - Powiedział patrząc na mnie z troską wymalowana na twarzy.
- Wszystko w porządku. - Rzuciłem sucho nawet na niego nie patrząc. - O czym chciałeś porozmawiać? - Serce znów zaczęło mi bić szybciej. Bałem się rozmowy z nim, bałem się, że wszystko może się pogorszyć. Starałem się jednak opanować emocje.
Spójrz na mnie. - Nie brzmiało to tym razem jak rozkaz, lecz prośba. - Czemu zacząłeś mnie unikać? - Odwróciłem głowę w jego stronę i spojrzałem w jego piękne, czekoladowe oczy... Zawsze miałem do nich słabość.
- Nie jesteśmy już razem, nie musimy się widywać codziennie. - Starałem się zawrzeć jak najmniej emocji w swojej wypowiedzi. 
- Ciągle mi zależy na twoim zdrowiu, a wyglądasz fatalnie. - Wyciągnął rękę i położył ja na moim czole, jakby badał mi temperaturę. Zamknąłem oczy delektując się jego dotykiem.
- Przepraszam. - Szepnąłem czując gule w gardle.
- Za co? - Przeniósł dłoń na mój policzek.
- Za to, że nie potrafię przestać Cie kochać. - Poczułem tylko łzy płynące po moim policzku, nie umiałem ich dłużej zatrzymać.
- Gikwang... - Nie mówiąc nic więcej mocno mnie przytulił. Szeroko otworzyłem oczy ze zdziwienia, nie spodziewałem się takiej reakcji. Myślałem, że wyjdzie, a on... Mimo to wtuliłem się się w niego obejmując go z całych sił.
- To ja w takim razie też powinienem przeprosić... Również wciąż Cię kocham. - Nie wierzyłem, w to co usłyszałem. Odsunąłem się od niego by spojrzeć mu w oczy.
- A ten facet? - Zapytałem, mimowolnie zaciskając pięści.
- Chciałem jakoś zapomnieć, zapełnić pustkę... - Nie dałem mu dokończyć wypowiedzi, pocałowałem go namiętnie przyciągając do siebie. Był tylko mój i nikomu nie zamierzałem go już oddać. Odwzajemnił pocałunek z wielkim pożądaniem. Zacząłem wodzić palcami po jego ciele, pamiętałem dokładnie każdy szczegół, ale zachowywałem się jakby był dla mnie nowością. Dongwoon cicho jęknął gdy przygryzłem jego wargę. Nie czekając dłużej szybko zdjąłem mu bluzkę. Tak bardzo tęskniłem za jego pięknie wyrzeźbionym ciałem. Zacząłem jechać dłonią wzdłuż jego torsu, gdy nagle złapał moją rękę hamując mój ruch. Spojrzałem na niego pytająco. Na jego twarzy widniał łobuzerski uśmieszek.
- Nie wolisz się przenieść na łóżko? Nigdy nie przepadałem za tym na tej kanapie.
- Skoro już wróciłeś do domu... To powinniśmy iść do naszej sypialni. - Może pośpieszyłem się z tym stwierdzeniem, ale w głębi serca czułem, że tak właśnie jest. Potem złapał moją rękę i zaprowadził mnie do wspomnianego pokoju. Położył się na łóżku ciągnąc mnie za sobą. Na powrót zacząłem delikatnie całować jego klatkę piersiową, bawiąc się przy tym jego sutkami. Położyłem jedną rękę na jego rozporku. Przez materiał spodni czułem naprężoną męskość Dongwoon'a. Rozpiąłem jego spodnie i zsunąłem je od razu z bielizną. Przejechałem językiem wzdłuż męskości Son'a, co wywołało u niego cichy jęk.
- Tęskniłem za tym... - Szepnąłem i chwyciłem mocno w dłoń jego twardy członek.
- Ja też... – Wymruczał. - Nawet nie wiesz jak bardzo. Zacząłem go pieścić, całowałem i delikatnie wodziłem językiem po jego męskości. Dongwoon wplątał palce w moje włosy i z czułością głaskał mnie po głowie. Czułem jak jego członek z podniecenia zwiększa objętość w moich ustach. Gdy był już niemal u szczytu podniósł się do siadu. Następnie pocałował mnie z oddaniem w usta. - Moja kolej... - Szepnął przygryzając płatek mojego ucha i delikatnie całując moją szyję. Stanowczym ruchem ściągnął ze mnie koszulkę. Ręce trzęsły mu się z podniecenia, gdy zdejmował ze mnie dolną część ubrania. Pomógł mi się ułożyć wygodnie na łóżku, a następnie zabrał się do pracy. Od razu wziął moją męskość głęboko do ust, a ja zacisnąłem wargi i obserwowałem. Wiedziałem jednak, że jeśli nie chcę tak szybko dojść, to nie mogę się tym rozkoszować zbyt długo. Powoli traciłem panowanie nad moim ciałem. Zupełnie pochłonęło mnie pożądanie. Nagle przerwał swoje poczynania, ułożył się obok mnie i powiedział: - Chciałbym być pierwszym, który będzie Cię miał w ten sposób... - Sugestywnie wsunął rękę pod moje pośladki lekko je ściskając. Bałem się tego, lecz może będzie to dobry nowy start? Nigdy nie kochaliśmy się w ten sposób, jednak jeśli właśnie tego chciał... Uznałem, że w związku muszę iść na kompromisy szczególnie jeśli nie chce go znowu stracić.
- Dongwoon... - Zacząłem, ale natychmiast zatkał mi usta gorącym pocałunkiem. 
- Tak bardzo cię kocham... Nie pozwolę ci nigdy więcej odejść. - Jego słowa i sposób w jaki je wypowiadał sprawiały, że łzy znów napływały mi do oczu, lecz tym razem ze szczęścia. Mocno przycisnąłem go do siebie.
- Dongwoon... 
- Shhh... Rozluźnij się teraz. - Powiedział lekko zachrypniętym głosem. Ponownie usiadł i posadził mnie na swoich udach. Wziąłem dwa głębsze oddechy, a następnie przytrzymałem jego przyrodzenie ręką i delikatnie na nim usiadłem.  Poczułem ból, lecz starałem się go zlekceważyć, w końcu to Dong czuł go za każdym razem gdy się kochaliśmy. Chwile tkwiłem w bezruchu czekając aż moje ciało przyzwyczai się do jego obecności. Po chwili zacząłem powoli i ostrożnie poruszać się w górę i w dół cicho przy tym pojękując. Dongwoon błądził rękoma po moich plecach wpatrując się we mnie swoimi cudnymi oczami.
- Dobrze... Zrelaksuj się... - Szeptał. W pewnym momencie złapał mnie za pośladki, a ja sam zacząłem nasadzać się coraz mocniej. Z całych sił starałem się go zaspokoić. Wyglądał pode mną tak zjawiskowo i pociągająco, że przyglądając się mu straciłem poczucie czasu. Wyczułem charakterystyczne pulsowanie na swoim podbrzuszu.
– Ah... Dong... – Zagryzłem zęby czekając na spełnienie. Dongwoon delikatnie ścisnął moje przyrodzenie i zaczął je masować, niedługo potem doszedłem plamiąc jego brzuch nasieniem. Dong przekręcił mnie szybko na plecy i wykonał jeszcze kilka stanowczych i mocnych pchnięć. Po chwili sam doszedł z uśmiechem na twarzy. Zmęczony i zdyszany opadł na łóżko obok mnie. Nagle usłyszałem jak się cicho śmieje pod nosem. - Co? - zapytałem unosząc się na łokciu by na niego spojrzeć.
- Nic... Po prostu jestem szczęśliwy. – Znowu się zaśmiał patrząc mi w oczy, jednak uśmiech szybko zniknął z jego ust. Przez chwile tkwił w zamyśleniu. - Muszę powiedzieć Doojoon’owi, że do Ciebie wróciłem. – Wyraźnie posmutniał. Nie podobało mi się, że wspominał jego imię w moim łóżku, ale Dong już takim był człowiekiem. Nawet jeżeli nic nie czuł do tamtego chłopaka, nie chciał go ranić.
– Wyjaśnimy mu... – Spojrzał na mnie z pytaniem w oczach. Splotłem jego palce ze swoimi. – Teraz to nasz wspólny problem, więc pomogę Ci go rozwiązać.

"Even though I don’t want to bring up past stories, but I must have really liked you.
Continuously remembered and slowly yearning as more time elapses." *




* Cytaty pochodzą z piosenki Beast - "Midnight"

niedziela, 3 lutego 2013

SHINee - "How to love?" - Prolog


     Postanowiłyśmy zrobić małą przerwę w "Press Play" by zacząć kolejną serię, zapewne o bardziej znanym zespole. 
Ilość odwiedzin sprawia nam ogromną przyjemność, a każdy komentarz jest bardzo motywujący i daje nam nadzieję, że ktokolwiek czyta nasze prace. Dlatego bardzo dziękujemy i zapraszamy do dalszego czytania i komentowania. :)) 



Ogólne informacje:
Zespół: SHINee 
Bohaterowie: Kim Jonghyun, Kim Kibum - Key
Opowiadanie jest wstępną częścią  niedługiej serii i stanowi jej rozpoczęcie.




      Po dłużącym się i wyczerpującym tygodniu ciężkiej pracy i ciągłych, stanowczo zbyt długich treningach, zespół postanowił przeznaczyć niedziele na odpoczynek i regeneracje utraconych sił. Spali, aż do południa, lecz po przebudzeniu ich zapał do życia wcale nie powrócił. Paradoksalnie ich zbolałe mięśnie dopiero dawały o sobie znać. Jedynie Jonghyun tęsknie wpatrywał się w okno marząc o tym by wyrwać się z domu. Kibum doskonale wiedział, co chodziło po głowie jego przyjaciela. Postanowił zlekceważyć tajemniczą siłę, która przyciągała go do kanapy i zabraniała dalszego wysiłku, by wyjść na świeże powietrze. Obaj lubili jeść poza domem, dlatego bez namysłu wybrali swoją ulubiona restaurację. Ruszyli do lokalu całą drogę wspominając miniony tydzień.
***
      Chłopcy przestali narzekać dopiero gdy ich oczom ukazało się miejsce, w którym pragnęli się znaleźć.
- W ogóle nie widać po tobie zmęczenia. Twoja cera wygląda nienagannie jak zwykle. – Powiedział Jonghyun wpatrując się w rozpromienioną twarz Key’a.
- Oh, Jonghyun-ah jesteś taki kochany! – Chłopak poczuł ciepło na swoich policzkach i doskonale zdawał sobie sprawę jaką barwę one przybrały.
- Do twarzy ci z tym rumieńcem. – Jjong delikatnie objął drugiego chłopaka i dyskretnie uśmiechnął się pod nosem. Bardzo podobała mu się uroda Kibum’a, doceniał wszelkie jej walory oraz nie wstydził się czasem  mu o tym wspomnieć. Lekko popchnął blondyna w głąb lokalu i razem zasiedli przy stoliku. Czekając na zamówione śniadanie Key postanowił wypytać towarzysza o kilka interesujących go spraw.
- Który z naszych ostatnich koncertów najbardziej ci się podobał?
- Drugi koncert w Seoul’u. – Jonghyun zaśmiał się pod nosem spuszczając wzrok i pogrążając się w zamyśleniu. Key był wyraźnie niezadowolony z reakcji szatyna jaką wywołały wspomnienia. Zdecydowanie chciał poznać przyczyny zadowolenia przyjaciela.
- Mam rozumieć, że to ze względu na wasz występ z Taemin’em? – Spojrzał na Jjong’a unosząc jedną brew i wyczekując upragnionej odpowiedzi. Chłopak tylko zaśmiał się ponownie wciąż nie patrząc na Kibum’a.
- Przyznam, to na prawdę podobało się fanom. – Odpowiedział dumny z siebie, po czym spojrzał w oczy blondynowi, który z irytacją mieszał swoje kakao. – Lecz szczerze mówiąc, wolałbym tak wystąpić z tobą. – Key rozpromienił się słysząc te słowa i posłał Hyun’owi uwodzicielski uśmieszek. Nagle poczuł rękę na swoim udzie, wywołało to u niego przyjemne dreszcze.
- Key nakarm mnie! – Zrobił teatralny gest wskazując na swoje usta. Key popatrzył na niego jak na wariata.
- Chyba żartujesz! To zbyt krępujące, by robić to przy ludziach...
- Key proszę Cię! Przecież to takie romantyczne... – Kibum nie potrafił odmówić widząc błagalne spojrzenie szatyna. Przewrócił tylko oczami i złapał za pałeczki by podać mu jedzenie. Zrobił to bardzo niedelikatnie przez co na ustach starszego został ślad sosu.
- Ubrudziłeś mnie to teraz musisz mnie wytrzeć. – Poinformował żartobliwie poszkodowany.
- Niby dlaczego mam ci zrobić tą gejowską rzecz w dodatku w miejscu publicznym?!
- Zgadnij... – Powiedział Jonghyun sugestywnym tonem i wyszczerzył się w uśmiechu. Key złapał za serwetkę i nerwowo rozglądając się dookoła, szybko wytarł twarz Jjong’a.
- Nie tak brutalnie. - Zaśmiał się pod nosem mięśniak. – To teraz zamiana! – Dodał ciesząc się niczym pięcioletnie dziecko.
- Musisz się nade mną znęcać? – Chłopak nie potrafił ukryć swojego rozdrażnienia. Jjong wyglądał jakby jego uczucia zostały dotkliwie zranione. Widok smutnej miny przyjaciela sprawił, że Key zmiękł.
- Niech ci będzie. – Hyun był bardzo przebiegły, znał Kibum'a na wylot i wiedział, że z pewnością nabierze się na jego ‘smutne oczka’. Zwinnie nałożył jedzenie na łyżkę i z czarującym uśmieszkiem wsunął ją wprost do ust blondyna.
- Zadowolony? – Spytał Key przeżuwając jedzenie.
- Ależ oczywiście. – Odpowiedział uradowany Jjong, młodszy natomiast wolał zachować komentarz dla siebie. Był już bowiem mocno zirytowany całą sytuacją i wygłupami szatyna, dodatkowo zmęczenie z całego tygodnia potęgowały jego złość.
- Wychodzę. – Oznajmił. Wstał i skierował się w stronę wyjścia. Hyun szybko zapłacił za posiłek i wybiegł za chłopakiem. Sprawnie dogonił go i złapał za rękę by zatrzymać go w miejscu.
- Zaczekaj... Przepraszam, zachowywałem się jak dzieciak. – W głosie chłopaka można było wyczuć szczerość i nutkę żalu.
- No dobrze... Przyznam, że niepotrzebnie się uniosłem. – W odpowiedzi starszy złożył subtelny pocałunek na policzku Kibum’a, który oblał się soczystym rumieńcem.  
- Jonghyun... muszę Ci się przyznać, że byłem zazdrosny o Taemin’a. – Jjong zakrył dłonią usta by ukryć swój szeroki uśmiech.
- Czemu się śmiejesz...? – Przez głowę blondyna przeszła myśl, że to właśnie jego wyznanie wywołało ową reakcję u chłopaka.
- Bo to oznacza, że Ci na mnie zależy. – Spojrzał Kibum’owi głęboko w oczy, obserwując jak kąciki jego ust unoszą się do góry. Następnie powoli przyciągnął go do siebie i czule przytulił. Key zdał sobie sprawę, że Jjong miał rację. Tkwili przez chwilę we wzajemnym uścisku po czym młodszy minimalnie odsunął się.
- Wracajmy do domu, zobaczymy jak reszta sobie radzi. – Hyun przytaknął skinieniem głowy i obaj udali się w drogę powrotną.