wtorek, 23 lipca 2013

Infinite - "That lovely smile" Part 2


Ogólne informacje: 
Zespół: INFINITE
Pairing: Kim Myungsoo x Jang Dongwoo 
Gatunek: Romans
Uwaga: (+18) Scena erotyczna
Part 2

Miałem już w głowie pewną wizję tego, jak mają wyglądać zdjęcia, które umożliwią mi zaliczenie semestru z fotografii. Niedaleko naszego akademika była rzeka, a nad nią spokojne i ciche miejsce, gdzie często opalałem się z przyjaciółmi. Uznałem to miejsce za idealne ze względu na klimat i perfekcyjne oświetlenie. Niecierpliwie czekałem, aż Dongwoo rozpakuje się i ubierze jak na modela przystało. Przymierzał milion ubrań w różnych kombinacjach i co chwila pytał mnie czy pasuje mu to, co ma na sobie. Osobiście uważałem, że we wszystkim wyglądał genialnie, ale czułem ucisk w gardle za każdym razem, kiedy chciałem mu o tym powiedzieć. Po jakimś czasie nareszcie znaleźliśmy się nad rzeką. Jang świetnie pozował, wszystko wychodziło wprost idealnie i naturalnie. Wiedziałem, że dzięki tym zdjęciom na pewno zaliczę semestr. 
- Dongwoo, wystarczy już - Oznajmiłem dumny z naszej pracy. - Dobra robota. - Miałem już chować aparat, gdy nagle blondyn zaproponował zrobienie wspólnego zdjęcia na pamiątkę. Zacząłem się wykręcać źle ułożonymi włosami i innymi głupotami, lecz Dong sam nastawił samowyzwalacz i zamocował aparat na statywie. Przyciągnął mnie do siebie i wyszczerzył się w stronę obiektywu. W jednej chwili z zawodowego modela zmienił się na powrót w żartownisia. Flesz błysnął, a chłopak pobiegł do urządzenia zanim ja zdążyłem się poruszyć. 
– Myungsoo! – Wrzasnął z miną, której nie potrafiłem rozszyfrować... Złość? Rozczarowanie? Nie wiedziałem jak określić jego uczucia. – Nie uśmiechnąłeś się! Zepsułeś takie ładne zdjęcie, teraz musimy zrobić kolejne. - Blondyn ponownie nastawił samowyzwalacz i podszedł do mnie obejmując mnie ramieniem. Spojrzałem na jego szczęśliwą twarzyczkę i uśmiechnąłem się, jak nigdy przedtem. - No, od razu lepiej. - Zaśmiał się. - Ale ty wpatrzony we mnie jesteś na tym zdjęciu! Jakbyś się zakochał! 
- Wcale nie! - Od razu zaprzeczyłem, ale poczułem jak moja twarz czerwienieje ze wstydu. 
- Jesteś uroczy... – Powiedział patrząc prosto na mnie z dziwnym uśmieszkiem na ustach. Przyglądałem mu się z szeroko otwartymi oczami zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze usłyszałem. Staliśmy tak dłuższą chwilę przyglądając się sobie nawzajem, a ja marzyłem, by pozbyć się tego palącego wzroku z mojego ciała.
– Ja nie jestem... – Starałem się powiedzieć cokolwiek, by przerwać tę niezręczną ciszę pomiędzy nami.  
– Jesteś jeszcze bardziej uroczy, jak tak sam sobie zaprzeczasz... - Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy dotknął dłonią mój policzek i delikatnie się do mnie przysunął. Szybko odwróciłem głowę i bez słowa zacząłem pakować aparat do torby. Czułem do czego powoli to wszystko zmierza. Wystraszyłem się tego, że jeśli tak dalej pójdzie... To na prawdę mogę się w nim zakochać, a nie chciałbym psuć naszych relacji. 
- Wracajmy. - Oznajmiłem krótko, choć widząc jego minę miałem dziwne wrażenie, tak łatwo że nie odpuści. Długo nie musiałem czekać na jego kolejny ruch, złapał mnie za rękę przy okazji zmuszając, bym na niego spojrzał. 
– Nie obawiaj się swoich uczuć Myungsoo... – Wymówił moje imię wolno i z wielkim uczuciem, a ja nawet nie odważyłem się odezwać. – To najgorsze co możesz zrobić. – Powiedział patrząc mi prosto w oczy, a ja doskonale wiedziałem, że mówi prawdę. Już raz straciłem szansę na miłość i nie zamierzałem zrobić tego ponownie. Po chwili wyminął mnie i ruszył przed siebie. – Idziesz? – Zapytał nawet nie odwracając się w moją stronę, a ja bez słowa podążyłem za nim. 
***
- Aaa właśnie! Zapomniałem ci powiedzieć, że dziś wybieram się na zajęcia taneczne. Jeśli tylko zechcesz to zapraszam, możesz wpaść, zobaczysz jak wywijam. - Poruszył tanecznie biodrami po czym mrugnął do mnie zalotnie. 
- Może się skuszę. - Uśmiechnąłem się do swoich myśli. To musi być na prawdę interesujący widok. 
- Razem z Howon’em mamy dużą szansę na wygraną w zawodach.
- Kto to jest Howon? - Zapytałem zdziwiony. „Nie pamiętam, aby kiedykolwiek mi o nim wspominał. Podczas naszej sesji zapoznawczej mówił o sobie bardzo dużo, a skoro to było dla niego tak ważne, to czemu nie wspomniał mi o tym ani słowem?” 
- To mój dobry przyjaciel, wiele razem przeszliśmy. – Mówił o nim bardzo ciepło i z dużym uczuciem, pokazując, jak wiele ta przyjaźń dla niego znaczy. – Kiedyś byliśmy parą... – Dodał spoglądając na mnie. Czułem jak oczy rozszerzają mi się ze zdziwienia. 
- Więc czemu się rozstaliście? – Zapytałem zafascynowany odkryciem, że Jang był w związku z mężczyzną. 
- Lee Howon to dobry facet, ale przestaliśmy się dogadywać i uznaliśmy, że nie chcemy kompletnie zrywać kontaktów. Dlatego przyjaźń była najlepszym rozwiązaniem. - Spuścił wzrok i na chwilę nastała dość niezręczna cisza. - To jak, chcesz iść dziś ze mną? - Zapytał po czym zaczął pakować ciuchy na przebranie do swojej torby, a mnie naszły wątpliwości... 
- Wiesz co... To może idź dziś sam. Przyjdę dopiero na konkurs żeby pokibicować, przy okazji będę miał niespodziankę. - Posłałem mu przyjacielski uśmiech. Nie wiem czemu, jakoś nie miałem ochoty zapoznawać się z tym całym Howon’em... Przynajmniej narazie.
Ponieważ do zajęć miał jeszcze sporo czasu postanowiliśmy przejrzeć zdjęcia. Podłączyliśmy aparat do komputera i zaczęliśmy dokładnie oglądać każde ujęcie. Ciężko było wybrać tylko dwa zdjęcia, które musiałem dostarczyć do oceny. Dongwoo na każdym wyglądał perfekcyjnie, dlatego to w jego rękach pozostawiłem decyzję. 
- Czuję dużą presję... – Zażartował dokonując wyboru. – Jeśli nie zdasz będę odpowiedzialny za twoją porażkę... 
- Wierzę, że dzięki tobie mi się uda. – Wyznałem spuszczając głowę, lecz Dong nawet tego nie zauważył. Zerwał się z miejsca i złapał torbę. 
– Późno już powinienem iść, ale zostawię ci adres jakbyś jednak zmienił zdanie i chciał do nas dołączyć. Do zobaczenia! - Rzucił na pożegnanie i wyszedł. Bawiłem się karteczką z adresem zastanawiając się, czy może jednak skorzystać z propozycji. Biłem się z myślami dłuższy czas, próbując przy okazji wymyśleć sobie coś pożytecznego do roboty. Kręciłem się bezczynnie po pokoju, a minuty strasznie się dłużyły. W końcu mój wzrok znów przyciągnęła karteczka z adresem, który zapisał Jang. „A może jednak zrobię mu niespodziankę i odbiorę go z zajęć?” Długo zastanawiałem się, czy to odpowiedni pomysł, ale pomyślałem, że przyjemniej będzie mu się wracało z kimś niż samemu. Droga nie była długa i po chwili wszedłem do budynku szkoły, następnie na halę sportową. Zobaczyłem Dongwoo dokładnie w tym samym momencie, co on mnie. Błyskawicznie podszedł do mnie z jednym ze swoich kolegów.
- Ciesze się, że przyszedłeś! – Uścisnął mnie po przyjacielsku. – To Hoya, a to Myungsoo. – Przedstawił nas sobie. Chłopak był przystojny i dobrze zbudowany, istny ideał. Teraz zastanawiałem się tylko, który z nich to ten cały Lee Howon, byłem okropnie ciekawy, jak wygląda były Donga. 
- Kolega Myungsoo zamierza zapisać się do nas na zajęcia? - Zapytał Hoya.
- Nie, nie... Ja się nie nadaję. - Od razu zaprzeczyłem i przeniosłem wzrok na Jang’a. - Przyszedłem po ciebie. - Spuściłem głowę lekko onieśmielony, ale nabrałem pewności siebie, gdy usłyszałem życzliwy śmiech nowego przyjaciela.
- Musimy jeszcze raz przećwiczyć układ, ale obiecuję, że po tym będę cały twój. – Zażartował,a ja usiadłem pod ścianą obserwując uważnie każdy ruch Dong’a. Zdecydowanie wyróżniał się na tle całej grupy, a może po prostu byłem za bardzo w niego wpatrzony... W każdym razie świetnie się poruszał, miał prawdziwy talent.
Gdy tylko muzyka się skończyła Jang ruszył w moim kierunku, ale natychmiast został zatrzymany przez Hoye. Chłopak złapał go za nadgarstek po czym delikatnie przyciągnął bliżej siebie i zaczął coś szeptać blondynowi do ucha. Poczułem nagły ucisk w sercu, a moje usta zacisnęły się w wąską linijkę. Hoya wydawał się na prawdę miły i nawet zaczynałem go lubić, lecz teraz był przyczyną mojej zazdrości. W tamtym momencie chciałem być odważniejszy, by podejść tam i odkleić tego pięknisia od Dong’a. 
– Po prostu zajmij się priorytetami, nie chcę żeby cokolwiek cię rozpraszało. – Powiedział Hoya po czym klepnął Dongwoo w pośladek, ten podskoczył do góry i zaśmiał się jak mała dziewczynka. Miałem dziwne wrażenie, że w tej rozmowie chodziło o mnie... 
– Wiem, o tym. Nie stracimy naszej szansy Howon. - „Howon?! Czy ja się przesłyszałem?! To chodzące ciacho to Lee Howon?!” Po opanowaniu emocji doszedłem do wniosku, że właściwie to mogłem się tego domyśleć... Wyszedłem przed budynek, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Miałem ochotę wrócić się do domu po tym, co zobaczyłem, ale nagle usłyszałem głos Dongwoo:
- Myungsoo! Szukałem cię, myślałem, że mnie zostawiłeś. - Powiedział ze smutkiem w głosie.
- Tylko wyszedłem na zewnątrz... W środku zrobił się tłok. – Miałem nadzieję, że wychwycił aluzję zawartą w mojej wypowiedzi.
- Skoro jednak przyszedłeś to może przejdziemy się gdzieś... Szkoda marnować tak piękny wieczór na siedzenie w domu. - Nadal odczuwałem złość, dlatego chciałem odmówić, jednak za każdym razem, gdy widziałem jego błagalny wzrok moje serce topniało. Kiwnąłem głową i pozwoliłem prowadzić mu się za rękę w stronę wielkiego parku. Wszystkie negatywne emocje zaczęły stopniowo znikać. Dłoń Jang’a tak mocno ściskała moją, że nie mogłem już myśleć o niczym innym, nawet na chwilę mnie nie puścił. Spacerowaliśmy wzdłuż alejek rozmawiając swobodnie na różne tematy. 
- Wiesz... zrobiło mi się strasznie miło, że jednak przyszedłeś w dodatku specjalnie po mnie...
- Po prostu nudziłem się w domu. - Zażartowałem, na co szturchnął mnie w ramie. 
- No przyznaj się, że nie mogłeś znieść rozstania! - Odetchnąłem głęboko pokazując, że właśnie odkrył mój głęboko skrywany sekret. 
– Nie mogłem żyć bez ciebie ani chwili dłużej, dlatego zdecydowałem się na takie poświęcenie. – Wyraz twarzy Dongwoo był nie do opisania, przypominał szok pomieszany z radością. Roześmiałem się w głos widząc jego szeroko otwarte oczy. 
- Nie pogrywaj ze mną Myungsoo... – Usłyszałem poważny głos Dong’a i poczułem jak jego ręka ponownie zaciska się na moim nadgarstku. Bez słowa przyciągnąłem go bliżej siebie. Szliśmy tak przez chwilę, spoglądając na siebie i uśmiechając się na zmianę jeden do drugiego. - Pewnie z daleka wyglądamy jak zakochana para. - Oznajmił.
- Przeszkadza ci to? - Wpatrywałem się w niego czekając niecierpliwie na odpowiedź. 
- Nie... Wręcz przeciwnie. - Odpowiedział z uśmiechem, jednak po raz kolejny wyczułem poważny ton w jego głosie. - Nawet chciałbym, aby tak było. – Zadziwiało mnie to, jak Dongwoo w jednej chwili zmieniał się z żartownisia w śmiertelnie poważną osobę. Po chwili Jang nie przestając patrzeć mi prosto w oczy zbliżył się do mnie tak, że nasze nosy niemalże stykały się czubkami. Delikatnie przymknął oczy po czym subtelnie musnął moje wargi swoimi. Nie czując żadnego sprzeciwu z mojej strony pocałował mnie ponownie, tym razem odważniej, a ja postanowiłem nie pozostawać bierny. Objąłem go mocno tym samym przyciskając go jak najbliżej siebie. „Nie mogłem uwierzyć w to, co się właśnie dzieje: Całuje się w publicznym miejscu z niedawno co poznanym współlokatorem... Cholernie przystojnym współlokatorem, który zawrócił mi w głowie.” Dongwoo nagle przerwał pocałunek, próbował powoli odsunąć się ode mnie, ale ja nie zamierzałem go wypuszczać z objęć. W dalszym ciągu przyciskając swoje ciało do jego klatki piersiowej wtuliłem twarz w ramię blondyna wdychając jego zapach. Wszystkie wydarzenia od czasu kiedy go poznałem wydawały mi się zbyt szalone i niemożliwe. Bałem się, że jeżeli teraz oddalę się od niego to zniknie niczym piękny sen. 
- Spokojnie, nie ucieknę ci. – Mruknął Dong ponownie podejmując próbę odklejenia mnie od siebie, lecz po braku reakcji z mojej poddał się i umiejscowił swoje dłonie na mojej talii. - Robi się późno, chodźmy do domu. – Powiedział czule całując mnie w czubek głowy. Przytaknąłem głową na zgodę i ruszyliśmy do domu.
 Gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju Dongwoo wyjął ze swojej torby dwa piwa i wręczył mi jedno.- Kiedy zdążyłeś to kupić? - Zapytałem ciesząc się na widok puszki z alkoholem.
- Przed treningiem. Uznałem, że przyjemnie będzie się zrelaksować wieczorem po wysiłku.
- Zawsze masz świetne pomysły. – Mój komplement zawierający aluzję, co do wydarzenia w parku wywołał delikatny rumieniec na policzku Dong’a. Zaraz po tym, jak usiedliśmy na przeciwnych brzegach mojego łóżka od razu otworzyliśmy puszki z piwem. Wyczułem, że krążący w moich żyłach alkohol powoli zaczyna działać. Nie upiłem się tak małą ilością trunku, a jedynie poczułem się ośmielony i odważniejszy. Przysunąłem się do Dongwoo, miałem wrażenie, że teraz to ja powinienem wykonać jakiś stanowczy ruch. Wziąłem od niego pustą puszkę po piwie i odstawiłem ją na szafkę obok. Ująłem jego twarz w obie dłonie zmuszając go tym samym, by spojrzał w moją stronę. Uśmiechnął się słodko, a ja uznałem to za pozwolenie na następny krok. Po raz kolejny tego wieczoru nasze usta zetknęły się w cudownym pocałunku przepełnionym uczuciem. Jego miękkie i słodkie wargi zaczęły z czułością ocierać się o moje, a nasze języki złączyły się w miłosnym tańcu. Nie musiałem długo czekać, by Dongwoo przejął inicjatywę. Jedną rękę położył na mojej klatce piersiowej i delikatnie zmusił mnie do położenia się na łóżku. Po chwili przeniósł się z pocałunkami na moją szczękę, następnie szyję. Robił to bardzo ostrożnie i powolnie, a jednocześnie tak uwodzicielsko, że kompletnie przestałem się kontrolować. Jego zapach i każdy dotyk stopniowo doprowadzał mnie do szaleństwa. Wsunąłem zwinnie ręce pod bluzkę Dongwoo i opuszkami palców jeździłem po jego pięknie wyrzeźbionych plecach i ramionach. Jego kolano znajdujące się między moimi nogami ‘przypadkowo’ trącało moją męskość. Uniósł się na chwilę i jednym ruchem ściągnął ze mnie górną część odzieży, a następnie to samo uczynił ze swoją koszulką, po czym na powrót złączył nasze wargi. Blondyn nawet na chwilę nie przerywał pocałunków, a przy każdym kolejnym czułem rój motyli latających w moim żołądku. Jego ręce powoli zaczęły zjeżdżać coraz niżej po moim torsie i brzuchu, aż zatrzymały się na pasku od spodni. Chwilę szarpał się z klamrą od paska. Spojrzał w dół po czym sprawnie rozpiął moje spodnie, po chwili szybko ściągając je z moich bioder. Dopiero przy tym geście zauważyłem, jak bardzo niecierpliwi się i jak bardzo pożądanie zjada go od środka. Korzystając z okazji szybko dorwałem się do rozporka Dongwoo i bez żadnego problemu pozbawiłem go dolnej części ubrania pozostawiając go w samych bokserkach. Pchnąłem go tak, że wylądował na plecach. Chciałem choć przez chwilę przejąć kontrolę nad sytuacją, skoro i tak zdawałem sobie sprawę z tego, co czeka mnie później. Masowałem ręką męskość Jang’a zakrytą jeszcze przez materiał bokserek. Widząc na pół przymknięte powieki blondyna, jego wydatne usta teraz lekko rozchylone i te zaróżowione policzki mój członek stawał niemal na baczność. Dongwoo uniósł swoje biodra i zamaszystym ruchem ściągnął swoją bieliznę. Nie mogłem uwierzyć, że leży przede mną zupełnie nagi wyczekując przyjemności jaką za chwilę mu ofiaruję. Delikatnie zacząłem gładzić wewnętrzną stronę jego ud, by chwilę się z nim podroczyć. Wplótł palce jednej ręki w moje włosy i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem szepcząc moje imię. Uśmiechnąłem się łobuzersko i nie czekając dłużej mocno chwyciłem jego członek w dłoń. Powoli poruszałem dłonią w górę i w dół bacznie obserwując reakcję kochanka. Jang niespodziewanie poderwał się do góry i chwycił mnie za ramiona, oznaczało to, że czas mojej dominacji dobiegł końca, a już zacząłem się przyzwyczajać. Blondyn położył mnie na plecach i zawisł nade mną z wyzywającym uśmieszkiem na ustach. Zamknąłem oczy i odwróciłem głowę, gdy tylko jego ręce pozbawiły mnie reszty odzienia. Chwilę później Dongwoo umieścił moją męskość w swoich ustach, a przeze mnie przepłynęła fala niezmiernie przyjemnych dreszczy. W dłoniach zaciskałem prześcieradło wijąc się i głośno wzdychając pod wpływem rozkoszy. Wypychałem biodra do przodu, prosząc o więcej. Po chwili Dong uznał, że wystarczy gry wstępnej i wygodnie ustawił się pomiędzy moimi udami. Powoli zaczął się we mnie wsuwać, a ja tylko zagryzłem zęby odchylając głowę do tyłu. 
- W porządku? – Usłyszałem jego seksowny, zachrypnięty głos. W odpowiedzi na pytanie tylko machinalnie kiwnąłem głową. Byłem przygotowany na ból, ale wiedziałem, że niedługo pojawi się przyjemność. Ponad to dogłębnie ufałem Dongwoo i byłem pewien, że zrobi wszystko, aby zapewnić mi maksimum rozkoszy. Początkowo poruszał się we mnie powoli i ostrożnie, stopniowo zwiększając siłę pchnięć. Zaczęło kręcić mi się w głowie i czułem jak tracę kontrolę nad własnym ciałem. Nawet nie mam pojęcia jak długo to trwało, ponieważ byłem tak owładnięty rozkoszą. Z transu wyrwało mnie dopiero ciepło jego nasienia rozlewającego się w moim wnętrzu. Jang pocałował mnie czule w usta po czym położył się na brzuchu wtulając policzek w poduszkę. Rozumiałem go doskonale, widziałem, że jeszcze nie został zaspokojony i oczekuje ode mnie więcej. Nie mógłbym go zawieść, dlatego przejechałem rękami po jego plecach i pośladkach, a następnie podłożyłem mu poduszkę pod biodra unosząc je do góry, tak by zapewnić mu należyty komfort. Wszedłem w niego powoli i delikatnie tak, by zadać mu jak najmniejszy ból. Jego rozkoszny jęk sprawił, że po raz kolejny straciłem możliwość jasnego myślenia. Niemal natychmiast zacząłem się w nim poruszać mocno i szybko. Zaciskałem dłonie na jego biodrach od czasu do czasu klepiąc go po pośladkach. Słyszałem jak niewyraźnie pomiędzy jękami wymawiał moje imię. 
- Przyjemnie? - Zapytałem zachrypniętym głosem wyczekując niecierpliwie odpowiedzi. Jego przeciągły gardłowy jęk uznałem za satysfakcjonujący komplement moich działań. Za cel postawiłem sobie, by zaspokoić go tak, jak ten osiłek Howon nigdy nie był w stanie. Chciałem, żeby z rozkoszy zapomniał jak ma na imię i póki co szło mi idealnie. Dongwoo ułożył nas tak, że obaj leżeliśmy na boku, uniósł wysoko nogę i zaczął trącać palcami swoją męskość, która budziła się do życia po niedawno przeżytym orgazmie. Nie mogłem pozwolić, by zajmował się tym sam. Przycisnąłem swoją klatkę piersiową do jego pleców i wyręczyłem go w tej czynności. Składałem krótkie pocałunki na jego wrażliwej szyi jednocześnie pieszcząc jego przyrodzenie. Zauważyłem, że Dongwoo jest już na skraju wyczerpania, sam zresztą czułem, że niedługo dojdę. W końcu nadszedł koniec naszej miłosnej zabawy. Doszedłem w nim wypełniając jego wnętrze swoim nasieniem. Dosłownie chwilę później doszedł i Jang brudząc spermą moją dłoń oraz pościel. Ostrożnie się z niego wysunąłem i sięgnąłem po chusteczki. Wszystko dokładnie wytarłem, a następnie ułożyłem się obok Dongwoo, przytulając się do jego pleców i obejmując go ramieniem. Otuliłem nasze nagie ciała kołdrą i już szykowałem się na błogi sen, który miałem nadzieję za chwilę nadejdzie, gdy chłopak leżący ze mną w łóżku odwrócił się twarzą do mnie. Blondyn spojrzał mi głęboko w oczy po czym bardzo delikatnie pocałował mnie w usta. Wtuliłem głowę w jego umięśnioną klatkę piersiową po czym zasnąłem kołysany słodką melodią, jaką był rytm bicia serca mojego kochanka.

sobota, 6 lipca 2013

Infinite - "That lovely smile" Part 1


Ogólne informacje: 
Zespół: INFINITE
Pairing: Kim Myungsoo x Jang Dongwoo 
Gatunek: Romans
Part 1

          Kolejny zwyczajny dzień, a nad seulskimi ulicami świeciło piękne słońce. Szkoda tylko, że ja jak dzień w dzień od tygodnia włóczyłem się po mieście, targając okropnie ciężki aparat i milion obiektywów. W głowie wciąż dźwięczały mi słowa dziekana: „bądź kreatywny”. Dlatego też potrzebowałem perfekcyjnego ujęcia na zaliczenie, tymczasem w Seulu nie było kompletnie nic interesującego
i wyjątkowego. Zrezygnowany opadłem na ławkę modląc się o jakiekolwiek natchnienie. Po chwili odpoczynku postanowiłem jeszcze raz wstać i rozejrzeć się za inspiracją, kiedy nagle coś przykuło moją uwagę - przepiękny i szczery uśmiech chłopaka siedzącego na przeciwko mnie. Biła od niego niesamowicie pozytywna energia. Nie wiedziałem, że rozmowa przez telefon może wywołać aż takie emocje, co u niego. Zapewne rozmawiał ze swoją dziewczyną - pozazdrościć. Pomyślałem, że muszę koniecznie uwiecznić ten uśmiech na zdjęciu. Niewiele myśląc włączyłem i podniosłem aparat. „Perfekcyjne ujęcie” pomyślałem naciskając spust migawki. Już miałem zrobić kolejne zdjęcie,
gdy zorientowałem się, iż chłopak patrzy prosto na mnie. Zrobiło mi się cholernie głupio. Blondyn odłożył telefon i wpatrywał się we mnie z uniesionymi brwiami, sugerującymi zdziwienie, spowodowane tym, że jakiś wariat robi mu zdjęcia... Jednak ten ciepły i serdeczny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Pomachał w moją stronę na pożegnanie i ruszył przed siebie. Zorientowałem się, że przez cały czas nieświadomie robiłem zdjęcia. Szybko wróciłem do akademika, by wszystko przejrzeć na komputerze. Każde ujęcie było wręcz idealne,a chłopak był na prawdę fotogeniczny. Świetnie nadawał by się na modela, a ja z chęcią bym z nim popracował. Przeglądałem te zdjęcia koło godziny myśląc tylko o tym, że muszę go odnaleźć, porozmawiać z nim, cokolwiek byle go poznać. Myślałem, że zwariowałem... Ale mogłem pozwolić sobie na takie zachowanie, bo póki co mieszkałem sam i nikt nie widział moich dziwactw. Nagle rozległo się pukanie do drzwi i po chwili dziekan wszedł prowadząc ze sobą jakiegoś chłopaka. Oznajmił mi, że będzie to mój nowy współlokator. "Świetnie... koniec mojej wolności i słodkiej samotności." Gdy spojrzałem na swojego nowego kolegę serce podeszło mi do gardła.
– Cześć Paparazzi! - Przywitał się z dokładnie takim samym szczerym uśmiechem, z jakim go po raz pierwszy zobaczyłem. - Nazywam się Jang Dongwoo.
- Kim Myungsoo. - Odezwałem się trochę zdezorientowany całą sytuacją. Chłopak wszedł do pokoju pewnym krokiem. Od razu jego uwagę przykuły zdjęcia z nim wyświetlane na monitorze komputera. Znowu zrobiło mi się głupio.
- Wow! Widać, że dobry z ciebie fotograf. – Dongwoo zaczął przyglądać się własnej twarzy na ekranie. – Ale wiesz wystarczyło poprosić, a nie pstrykać z zaskoczenia, na pewno wyszedłbym lepiej. – Zaśmiał się pokazując na jedno ze zdjęć przedstawiające go z rozdziawionymi ustami.
- Wiesz... potrzebuję dobrych zdjęć, bo inaczej będę miał kłopoty ze zdaniem semestru... – Zacząłem się tłumaczyć, by wypaść minimalnie korzystniej w jego oczach. Bądź co bądź liczy się pierwsze wrażenie.
 - Wiesz, jeśli chcesz żebym ci zapozował to wal śmiało!
- Na prawdę mógłbyś?! - Nie wiedziałem czy mówił poważnie, ale musiałem skorzystać z tej propozycji! W mojej głowie rodziło się już wiele ciekawych pomysłów na sesje.
- E... Jeśli tak mogę ci pomóc, to bardzo chętnie. - Posłał mi promienny uśmiech, a we mnie budził się rzadko spotykany zapał do pracy. - Więc... jakbyś chciał mnie sfotografować? – Zapytał przeczesując ręką blond kosmyki na swojej głowie. Był tak przystojny, że najchętniej widziałbym go w akcie. Zaśmiałem się pod nosem wyobrażając sobie Dongwoo z zarzuconym na nagie ciało jedynie cienkim materiałem. Wyglądałby niczym grecki bóg. Jang czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony rozsiadł się na moim łóżku.
- Może najpierw zechciałbyś rozpakować swoje rzeczy? - Zaproponowałem. Nie chciałem w sumie od razu zaciągać go do pozowania mi przed obiektywem. Z własnego doświadczenia wiem, że praca modela jest wbrew pozorom dość ciężka i męcząca.
- Jeszcze zdążę to zrobić. Najważniejsze jest teraz to, by złapać dobry kontakt z moim współlokatorem! Siadaj, pogadamy! - Przesunął się trochę na bok, by zrobić mi miejsce na niewielkim łóżku. Wybrałem bezpieczniejsze miejsce i usiadłem na krześle na przeciwko niego. Nagle przypomniałem sobie o butelce wódki, którą kupiłem kiedyś na specjalną okazję. Szybko wyciągnąłem dwie szklanki, niestety nie miałem kieliszków. Dongwoo widząc co szykuje zaśmiał się dźwięcznie. – No tak... alkohol najlepiej rozwiązuje język. – Powiedział wyciągając rękę po szklankę z niewielką ilością płynu. Opowiadał mi o tym gdzie mieszka, o rodzinie i o tym, co lubi robić w wolnym czasie, a ja chłonąłem tą wiedzę. Tak bardzo zainteresował mnie sobą, że chciałem, aby powiedział mi o sobie wszystko.
Po jakimś czasie zorientowałem się, że obaj leżymy obok siebie na moim łóżku śmiejąc się z byle czego. Rzuciłem okiem na zegarek, cyferki trochę się rozmazywały, ale na pewno była już późna godzina. Tak niesamowicie dobrze mi się z nim rozmawiało, że straciłem poczucie czasu.
 - Też chciałbym się tak często uśmiechać jak ty. - Odezwałem się nagle widząc jak kąciki ust Dongwoo po raz kolejny uniosły się do góry. Spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem.
– Tracisz humor kolego... – Delikatnie dotknął mojego policzka. Ten jedynie przyjacielski gest sprawił, że poczułem ciepło w sercu. Zamknąłem oczy marząc o tym, by nigdy nie odsuwał się ode mnie. Po chwili blondyn nalał kolejną kolejkę, która wypiliśmy jednym haustem. Położyłem głowę na kolanach Jang’a, a ten delikatnie mnie po niej gładził. Mimowolnie zamknąłem oczy rozkoszując się jego dotykiem.
- Przestań, bo usnę. - Wymruczałem, choć tak na prawdę chciałem, aby kontynuował.
- Śpij, mnie to nie przeszkadza. - Odpowiedział szeptem, a ja praktycznie od razu odpłynąłem.
         Rano, gdy otworzyłem oczy zauważyłem, że znajduje się w zupełnie innej pozycji niż zasnąłem. Z tego co pamiętałem, to zasnąłem na kolanach Dongwoo, a obudziłem się z głową na jego klatce piersiowej obejmując go niczym dziewczyna swojego chłopaka.
Starałem się nie poruszyć, nie chciałem go zbudzić. Jak miałbym mu to wszystko wyjaśnić? Po chwili przemogłem swój lęk i położyłem się na poduszce obok niego. Przyglądałem się wyrazowi jego twarzy podczas snu. Tak bardzo chciałem go dotknąć, jednocześnie tak bardzo się bałem. Dongwoo przekręcił delikatnie głowę i powoli rozchylił powieki.
– Witam, witam. Nie masz kaca? Głowę do picia to ty masz bardzo słabą. – Zaśmiał się. Przyznam, że czaszka pękała mi z bólu i niemiłosiernie suszyło mnie w gardle.
- Odezwał się ten, co ma silną. Po prostu dawno nic nie piłem... - Tłumaczyłem łapiąc się za bolącą głowę. Podniosłem się do siadu rozglądając się za czymś mokrym do picia.
 - Okej, okej, niech ci będzie. - Blondyn usiadł obok mnie, a następnie poklepał po ramieniu. - A ty zawsze taki tulaśny się robisz kiedy wypijesz? - Od razu po tych słowach na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
- C-co masz na myśli? - Starałem się udać, że nie wiem, o co chodzi.
 - Ściskałeś mnie jak koala gałąź, na której siedzi! – Wybuchnąłem śmiechem na to porównanie. Zadziwiało mnie to, że Jang tak szybko potrafi wprowadzić mnie w dobry humor. Zazwyczaj byłem bowiem bardzo skryty, nieśmiały i po prostu smutny. Śmiałem się sporadycznie, a przy nim z moich ust uśmiech nie schodził wcale.
– Ale to ty spałeś w moim łóżku! – Starłem się bronić, jednocześnie odwracając się, by nie patrzeć na te zadziorne iskierki w oczach Dong’a.
- O... Dongwoo... Śpij dziś ze mną... – Powiedział to zmieniając głos i imitując moje zachowanie. „Błagam... Powiedz mi, że ja tego nie powiedziałem wczoraj na głos…” – No i wyjaśnij mi, jak miałem ci odmówić?
- Po prostu nie mogłeś mi się oprzeć... Wykorzystałeś to, że byłem po alkoholu! - Odwróciłem głowę w jego stronę, by pokazać mu język.
- Masz mnie. - Mina mu nagle spoważniała. - Na twoim miejscu bałbym się o swoje dziewictwo. - Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia, po czym Jang od razu wybuchnął głośnym śmiechem. - Co za mina Myungsoo! Żałuj, że siebie nie widziałeś! - Zaczął zwijać się ze śmiechu na moim łóżku.
– Aish! – Krzyknąłem, by zwrócił na mnie uwagę. Zdenerwowało mnie to, co powiedział, bo ze względu na swój charakter nie miałem zbyt wielu miłosnych doświadczeń. Kiedy ostatni raz się w kimś zakochałem to wcale nie wyszło mi to na dobre. Moja pierwsza miłość – Lee Sungyeol, wprawdzie leciał na mnie i nawet pocałował mnie po pijaku... Ale bał się przyznać przed samym sobą, że mógłby być gejem i złamał mi serce. Dongwoo zauważył moje rozdrażnienie, złapał mnie za rękę i pociągnął na łóżko tak, że na powrót znalazłem się na nim. Po chwili delikatnie objął mnie ramieniem.
– Nie gniewaj się... Żartowałem.
- Nie gniewam się. - Powiedziałem to tak, że nie przekonałem nawet samego siebie. Wyrwałem się z jego objęć i znów podniosłem się do siadu, ale ten po raz kolejny pociągnął mnie tak, że wylądowałem na brzuchu.
- Musisz trochę wyluzować. - Powiedział siadając okrakiem na moich pośladkach. - Może masażyk? - Nagle poczułem jak dłonie Dongwoo delikatnie zaczęły masować moje barki i plecy. Przepłynęła przeze mnie fala przyjemnych dreszczy. - Lepiej? - Zapytał uwodzicielskim i głębokim głosem.
W odpowiedzi tylko mruknąłem przeciągle, sekundę później zorientowałem się jak to zabrzmiało. Na to Jang zaśmiał się po raz setny tego dnia. Pokochałem dźwięk jego śmiechu, więc byłem szczęśliwy ilekroć go słyszałem. Nachylił się nade mną, a kosmyki jego włosów łaskotały mój kark. – Rozumiem, że ci się podoba... – Szepnął mi prosto do ucha, przyciskając swą klatkę piersiową do moich pleców. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, za bardzo byłem skupiony na tym, by uspokoić swoje szaleńczo bijące serce. „Znamy się dopiero nie całe 24 godziny, a już dochodzi do takich kontaktów fizycznych?!”
- No, ale dość tego dobrego! - Prawie ogłuchłem, gdy mi krzyknął wprost do ucha. - Nie mogę cię tak rozpieszczać, bo jeszcze się przyzwyczaisz i co będzie potem? - Wstał tym samym puszczając mnie wolno. - Ja idę się rozpakować, a ty zastanów się, gdzie idziemy na tę sesję zdjęciową.

środa, 29 maja 2013

Exo-M - " The first year together "

Jak Exo mają swój comeback tak i też my mamy! Witamy serdecznie po naszej dłuższej nieobecności. Ciężki okres matur za nami także od dziś wracamy do pracy! Jako iż powrót Exo był dla nas dużą inspiracją tak jako pierwszy ląduje na blogu słodki Taoris, na prośbę Krisu. :) Mamy nadzieję, że się spodoba, życzymy miłego czytania i zachęcamy do komentowania. :)


Ogólne informacje: 
Zespół: Exo-M
Pairing: Huang Zi Tao x Wu Yi Fan
Rodzaj: Oneshot
Gatunek: Fluff, delikatny Smut


                              Rozglądałem się po gablotkach wypełnionych najróżniejszymi typami biżuterii.
Dziś wraz z moim ukochanym obchodziliśmy swoją pierwszą rocznicę, dlatego też potrzebowałem wyjątkowego prezentu. Nic nie wydawało się odpowiednie, większość błyskotek była zbyt kobieca. Obawiałem się, że spędzę w tym sklepie resztę życia, a i tak nie podejmę decyzji. Od dwóch godzin przemiła ekspedientka próbowała pomóc mi znaleźć coś, co wpadłoby mi w oko, jednakże bezskutecznie. W końcu zauważyłem coś idealnego. Szybko dokonałem zakupu i ruszyłem na spotkanie z Tao.

***
"Poczekaj na mnie tam, gdzie zawsze. Kris" - Ściskałem w ręku karteczkę, czekając
w umówionym miejscu. Od ponad godziny siedziałem na kocu, rozłożonym na łące po środku lasu. Co chwila wypatrywałem Kris'a, ale nic. Była ze mną jedynie otaczająca mnie cisza i spokój, który bił od tego miejsca przepełnionego zielenią. Próbowałem zająć sobie czas bawiąc się źdźbłami trawy lub obserwując chmury oraz... biedronki.
- To miejsce było niesamowicie nudne bez Wu Yi Fan’a... W końcu położyłem się i zamknąłem oczy z nadzieją, że kiedy znowu je otworze on już tu będzie. Niestety moje życzenie nie spełniło się,
a z każdą minutą moje rozdrażnienie rosło. „Co on sobie wyobraża żeby spóźniać się na spotkanie
w naszą rocznicę!?”
Kupiłem tort, który w ten słoneczny dzień z każdą sekundą tracił swój urok, tak samo jak bukiet róż, który przyniosłem specjalnie dla swojego chłopaka. Rwałem trawę garściami, by zabić czas, gdy nagle pojawił się na horyzoncie zarys sylwetki Kris'a.
Podszedł do mnie w mgnieniu oka i nachylił się, by mnie pocałować, lecz odchyliłem się dając mu do zrozumienia, że nagrabił sobie i szybko nie uda mu się mnie udobruchać.
- Nie przywitasz się ze swoim mężczyzną? - Uśmiechnął się łobuzersko. - No daj buziaka! - Chwycił mocno moja twarz w obie dłonie próbując wymusić pocałunek. Za wszelką cenę próbowałem go odepchnąć, ale okazał się silniejszy. Delikatnie cmoknął mnie w usta, a następnie usiadł obok mnie. - To dla mnie? - Zapytał pewny siebie spoglądając na zapakowany tort i róże.
- Przesadziłeś! - Warknąłem wycierając rękawem usta. - Wiesz ile ja tu siedzę?! - Szturchnąłem go z całej siły ze złości, ale uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
 - Musiałem coś pilnie załatwić. Przepraszam, wynagrodzę ci to. – Prychnąłem tylko niczym rasowy kot i odwróciłem się od niego. Wu Fan nie dawał za wygraną, przytulił mnie od tyłu, oplatając ramionami moją talię. Swym głębokim i uwodzicielskim głosem szeptał mi przepraszające słówka wprost do ucha, tak że jego ciepły oddech drażnił moją skórę. Złamał mnie, nie potrafiłem dłużej się gniewać, splotłem jego palce ze swoimi dając mu do zrozumienia, że odbył swoją pokutę.
W odpowiedzi złożył delikatny pocałunek na moim karku, a ja tylko przekręciłem oczami: „Moja słaba, silna wola... Ma szczęście, że go kocham, bo w przeciwnym wypadku źle by skończył!” Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę spoglądając na powoli zachodzące słońce.
- Mam dla ciebie mały prezent. - Oznajmił Kris wyrywając mnie z zamyślenia.
- Mały? Za to co zrobiłeś powinieneś mi wręczyć duży prezent. - Zażartowałem, choć tak na prawdę ucieszyłem się jak małe dziecko.
- Ty materialisto... -  Zaśmiał się. - Ale musisz zamknąć oczy! – Zrobiłem jak mi kazał. Usłyszałem szelest, a po chwili poczułem jak Kris delikatnie kładzie moją dłoń na swoim kolanie. Oplótł coś zimnego wokół mojego nadgarstka.
– Otwórz oczy i powiedz czy ci się podoba. – Powoli rozchyliłem powieki i spojrzałem na swoją rękę, zawiesił na niej piękną, srebrną i na pewno cholernie drogą bransoletkę. Delikatnie dotknąłem jej palcami drugiej ręki.
– Jest... – Zawahałem się na moment, nie umiałem ubrać w słowa jak wielkie wrażenie na mnie wywarła ta błyskotka.
– A zapomniałem! – Powiedział Wu Fan rozpinając mankiet swojej koszuli i pokazując drugą identyczną bransoletkę na swoim przegubie.
Nie miałem pojęcia co powiedzieć, kompletnie odebrało mi mowę. - Nie podoba ci się? - Zapytał Kris trochę rozczarowany moją reakcją.
W końcu po chwili odzyskałem głos:
- Lepszego prezentu nie mógłbym sobie wymarzyć. - Powiedziałem z promiennym uśmiechem przyglądając się naszym bransoletkom. - Dziękuję.
- Spodziewałem się, czegoś więcej niż "dziękuję". Myślałem, że ze szczęścia rzucisz mi się na szyję, pocałujesz, a potem... - Oznajmił uśmiechając się łobuzersko. Po chwili poczułem zaciskającą się dłoń na swoim udzie.
„No oczywiście Wu Yi Fan romantyczny do bólu” – Zaśmiałem się pod nosem. Postanowiłem podziękować mu jak należy: pogładziłem jego policzek patrząc jak Kris zaciska powieki i wtula się w moją dłoń. Złożyłem namiętny pocałunek na jego pełnych i seksownych ustach. Po chwili zmysłowo rozchyliłem wargi, blondyn od razu skorzystał z zaproszenia i delikatnie pogłębił pocałunek jednocześnie przytulając mnie do siebie. Czułem jego silne dłonie błądzące po moich plecach próbujące w dyskretny sposób ściągnąć ze mnie bluzkę.
- Kris, nie tutaj. - Zakomunikowałem niechętnie odrywając się od jego słodkich warg. Ten tylko ostrożnie pchnął mnie tak, że wylądowałem na plecach. Na powrót złączył nasze usta w miłosnym pocałunku, a jego ręce zaczęły czule pieścić każdy skrawek mojego ciała. Na chwilę podniósł się, by wyciągnąć ze swojego plecaka świece, rozpalił je po czym ustawił w bezpiecznej od nas odległości.
- Nie uważasz, że nastrój jest idealny? - Zapytał jakby nie usłyszał moich wcześniejszych protestów. Powrócił do przerwanych czynności wplątując swoje zwinne palce w moje włosy. Nigdy nie byłem wystarczająco asertywny, by mu odmówić, dlatego odpuściłem sobie jakikolwiek sprzeciw. Wsunąłem rękę pod jego koszulę, pod opuszkami palców wyczułem jak przechodzą go dreszcze spowodowane dotykiem moich zimnych dłoni. – Zaraz temu zaradzimy. – Szepnął Kris ściskając moją drugą rękę i składając na niej delikatne i czułe pocałunki. Jego wzrok zatrzymał się na chwilę na bransoletce, którą mi wręczył. Zaśmiał się pod nosem tak, jakby coś sobie przypomniał, ale wolałem nie pytać o co chodziło. Podciągnął powoli moją bluzkę do góry składając krótkie pocałunki na moim nagim torsie. Co chwila jego dłoń zjeżdżała w okolice mojego najczulszego miejsca. Nie zdawał sobie sprawy jak wielką przyjemność sprawiał mi jego nawet najdrobniejszy dotyk. Zamknąłem na moment oczy rozkoszując się tą chwilą, ale wiedziałem,
że będę musiał się odwdzięczyć.
- Jesteś tak piękny Tao... – Kris prawił mi komplementy pomiędzy pocałunkami. Uwielbiałem kiedy to robił, sprawiał, że czułem się wyjątkowy. Chciałem powiedzieć mu jak bardzo go kocham, ale żadne odpowiednie słowa nie przychodziły mi na myśl. Spojrzałem w dół na blondyna, który powoli schodził z pocałunkami coraz niżej i niżej. W momencie gdy jego dłonie zatrzymały się na moich biodrach, złapałem Kris’a za nadgarstki, by zatrzymać go i przejąć dowodzenie w naszej miłosnej grze. Zmusiłem go, aby położył się na plecach, a następnie usiadłem okrakiem na jego udach. Nic mnie tak bardzo nie kręciło jak widok leżącego pode mną Wu Yi Fana. Obaj posyłaliśmy sobie znaczące spojrzenia kiedy rozpinałem jego koszulę.
W pewnym momencie moją uwagę od Kris'a odciągnął dziwny szelest w trawie. Zauważyłem wśród tej całej zieleniny jakieś małe futerkowe zwierzę...
 
- Kris... Tam jest chyba królik...
- No to co? Boisz się królika? - Zaśmiał się pod nosem - Proszę, kontynuuj... - Wymruczał.
- Ale Kris... – Zwierzątko siedziało z uniesionymi przednimi łapkami i wielkimi, okrągłymi oczkami skierowanymi prosto w moją stronę. Blondyn gładził mój tors, lecz zrzuciłem z siebie jego ręce. Dopiero tym gestem zmusiłem Wu Fan’a żeby zwrócił uwagę na dziwnego królika. – On się nam przygląda! – Jęknąłem, ten zwierzak wywoływał u mnie dreszcze.
- Może jest gejem? – Zaśmiał się w odpowiedzi Wu Yi Fan.
- Albo homofobem... – Skwitowałem ironicznie, bo wnioskując z miny tego króliczka, to nie był przychylny naszym poczynaniom. Kris westchnął głośno pomagając mi wstać.
- Możemy wrócić do domu pod jednym warunkiem. – Czekałem na ultimatum jakie mi postawi, lecz wiedziałem, że zgodzę się na wszystko byle być jak najdalej od tego podglądacza.
– Dokończymy jak tylko przekroczymy próg mieszkania. Kiwnąłem głową, jak najszybciej zbierając nasze rzeczy. Kris złapał mnie za rękę nie przestając się śmiać i razem ruszyliśmy w stronę naszego domu.





sobota, 13 kwietnia 2013

B2ST - "Until the end I remember"



Ogólne informacje: 
Zespół: BS2T
Pairing: Yang Yoseob x Yong Junhyung ( Junseob )
Rodzaj: Oneshot
Gatunek: angst, lekki slash/smut





YOSEOB POV
          Pojechałem na święta do rodziny. Nie umiałem jednak dobrze się bawić, bo nie było przy mnie Junhyung. Bardzo za nim tęskniłem, na szczęście jutro miałem wracać. Niepokoiło mnie tylko to, że jeszcze nie zadzwonił, a obiecał. Wpatrywałem się w ekran komórki leżąc na łóżku i czekając na jego telefon. Zacząłem analizować jego zajęcia na dzisiejszy dzień. Rano miał poćwiczyć swój rap, potem wywiad od 16.00 do 18.00. Spojrzałem na zegarek 19.30, oznaczało to, że zdążył już wrócić do domu. Postanowiłem nie tkwić dłużej w bezczynności i zadzwonić do lidera, jeżeli był w domu to musiał wiedzieć co robi Jun. Niestety Doojoon nie miał dla nie żadnych pożytecznych informacji. Bałem się coraz bardziej. Po mojej głowie kołatały się same czarne scenariusze: może mnie zdradził, a może coś mu się stało...? Czekając na jakikolwiek znak w końcu usnąłem. Nie mam pojęcia ile czasu spałem, ale obudził mnie telefon, złapałem go pełen nadziei. Ku mojemu rozczarowaniu dzwonił Dongwoon.
- Tak?
- Yoseob, jak szybko możesz wrócić? - Jego głos był bardzo roztrzęsiony.
- O co chodzi...?
- Jun miał wypadek i leży w szpitalu.
- Co?! - Wrzasnąłem do telefonu. Miałem wrażenie jakby moje serce właśnie się zatrzymało. - Jak on się czuje? Co z nim?! - Ręce trzęsły mi się z przerażenia.
- Narazie jest w stanie śpiączki, ale... sytuacja nie wygląda za dobrze. Przyjedź jak najszybciej. – Rzuciłem słuchawką i szybko zacząłem się pakować. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Gdy tylko dotarłem na miejsce wbiegłem do szpitala i złapałem jakąś pielęgniarkę za rękę.
- Wie pani gdzie leży Yong Junhyung? - Młoda kobieta tylko kiwnęła głową i zaprowadziła mnie pod jego salę. Pozostali członkowie byli już od dawna na oddziale. Gikwang siedział z twarzą wtuloną w klatkę piersiową Dongwoon’a, Hyunsung stał oparty o ścianę z chusteczką w dłoniach, a Doojoon chodził nerwowo po korytarzu. Gdy tylko lider mnie zauważył od razu do mnie podszedł.
- Czy on... Obudził się? Mogę go zobaczyć?
- Yos… – Zaczął pocieszającym tonem. - Lekarze jeszcze nie wiedzą na pewno. - Wyczułem, że kłamie. Spojrzałem przez szybę na Jun'a podłączonego do aparatury. Był tak strasznie blady, a jego twarz była cała w krwawych otarciach. Po chwili z gabinetu wyszedł lekarz, którego od razu zacząłem wypytywać o stan zdrowia Yong’a.
- Na razie musimy czekać i liczyć na to, że się obudzi. - Poinformował nas rzeczowo.
- Co się w ogóle stało? - Zapytałem. - Ratownik z karetki powiedział, że przez chwilę był przytomny, jednak tylko mamrotał nieskładnie. Ktoś potrącił jego motor, podejrzewają pijanego kierowcę. – Poczułem gule w gardle, ze wszystkich sił starałem się powstrzymać łzy.
Siedziałem przy nim tak długo jak tylko mogłem. Wychodząc z sali usiadłem na krześle obok Doojoon’a i podciągnąłem nogi pod brodę Bardzo chciałem mu wtedy powiedzieć co łączy mnie z Junhyung. Strasznie obwiniałem się o to co się stało.
- Nie martw się, niedługo się obudzi. - Poklepał mnie po ramieniu Yoon. - Musi...
***
          Przychodziłem do niego codziennie, siadałem przy nim, rozmawiałem z nim, mając nadzieję, że słyszy. Minął miesiąc... Potem drugi, a on dalej spał. Pewnego dnia stojąc nad nim i przyglądając mu się uważnie miałem wrażenie, że poruszył ręką.
- Junhyung... Obudź się, proszę. - Mocno ściskałem jego dłoń. -  Nie mogę już tego znieść... Potrzebuję cię. - Płakałem z bezradności. Gdy poczułem niemal niewyczuwalny uścisk, od razu zawołałem pielęgniarkę. Moje największe marzenie się spełniło, wracał do świata żywych, do mnie. Otworzył oczy, a kobieta, gdy tylko wbiegła do pomieszczenia wyswobodziła go z większości aparatury i kabli, zostawiła tylko kroplówkę i kardiograf. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się blado. Ja machinalnie wstałem by go pocałować, lecz tylko mnie uściskał i uważniej przyjrzał się moim włosom.
– Znowu się farbowałeś? – Zaśmiał się. Zdziwiłem się lekko na to stwierdzenie, przecież to on wybrał mi rudą farbę. Pamiętam jeszcze jaką stoczyliśmy o to wojnę. Poczułem ciepło w sercu wspominając te urocze chwile.
- Jun, co ty wygadujesz? - Uśmiechałem się mimo wszystko gdyż byłem ogromnie szczęśliwy, że się obudził. Mocno go do siebie przytuliłem. - Tęskniłem. - Poklepał mnie po plecach, a następnie odsunął mnie delikatnie od siebie.
- Możesz mi powiedzieć... Co się tak w ogóle stało? - Byłem zaskoczony tym pytaniem.
- Ty... nic nie pamiętasz? -  Nie wiedziałem jak wyjaśnić mu zaistniałą sytuację.
- Pamiętam wszystko. - Zakomunikował pewny siebie. - Jutro mamy koncert promujący "Breath". - Szczęka opadła mi do samej ziemi... To było dwa lata temu! Jeśli nie pamięta nic z tego okresu... To nie pamięta też naszego związku. Na samą myśl o tym łzy znów napłynęły mi do oczu. - Co robię w szpitalu? - Przez chwile nie byłem w stanie się odezwać.
- Jun, pójdę po lekarza... Chyba powinien z tobą porozmawiać... - Usiłowałem zachować przy nim uśmiech, by nie dać mu poznać, że coś jest nie tak jak powinno. W czasie kiedy doktor badał Jun'a zadzwoniłem do lidera i o wszystkim mu opowiedziałem. Doojoon zjawił się w szpitalu najszybciej jak było to możliwe.
Zaraz potem od Junhyung wyszedł lekarz. - Musimy do niego iść. - Odezwał się Doojoon. Poszedłem za nim bez słowa, gdy otwierał drzwi, złapałem go za nadgarstek, by go zatrzymać.
- Nie rozmawiajmy przy nim o niczym związanym z tym, co było między nami. - Joon spojrzał na mnie z pytaniem w oczach, ale przytaknął głową.
- Co powiedział lekarz? - Zapytał Yoon. Junhyung wyglądał na nieco przybitego informacjami, które otrzymał.
- Jest szansa, że sobie przypomnę to co straciłem, ale raczej mam na to nie liczyć. - Uśmiechnął się gorzko, a mnie coś ścisnęło w sercu.
- Pomożemy ci. - Lider posłał mu szeroki uśmiech i poklepał go po ramieniu. - Przypomnisz sobie wszystko. Niedługo zabierzemy cię do domu. Mam racje, Yoseob? - Skierował wzrok w moją stronę, tym samym dając znak bym opanował targające mną emocje. Tylko przytaknąłem skinieniem głowy. - Idę spytać lekarza kiedy wypiszą cię ze szpitala i poinformuję resztę, że nasza śpiąca królewna się obudziła. – Na te słowa Yong zaśmiał się cicho, jednak mina szybko mu spoważniała.
- Dobrzy z was przyjaciele. – Powiedział, a ja uśmiechnąłem się szczerze na to wyznanie. Uznałem, że jeżeli nie mogę go mieć jako partnera to chce, by był chociaż moim przyjacielem.
***
          Załatwiliśmy wszystkie formalności, a Junhyung był już gotowy wracać do domu. Pomagałem mu pakować jego rzeczy, które miał ze sobą w szpitalu. Przypadkiem sięgnęliśmy po tę sama bluzę, gdy dotknął mojej dłoni chwilę na nią patrzył, a potem spojrzał mi prosto w oczy. Ułamek sekundy później  spuścił wzrok i wrócił do pakowania.
- "Dasz radę Yos..." - Wmawiałem sobie.
Chwilę później znaleźliśmy się w samochodzie. Cały czas spoglądał w okno rozmyślając nad czymś. Powinienem cieszyć się, z tego, że żyje i nic mu nie jest, ale to wszystko było dla mnie zbyt trudne. W mojej głowie toczyłem wojnę z własnymi myślami. Po chwili zorientowałem się, że Jun uważnie mi się przygląda.
- Dobrze ci w tym kolorze. - Nie potrafiłem się powstrzymać przed odwzajemnieniem tego czarującego uśmiechu jaki malował się na jego ustach.
- Z początku za nim nie przepadałem. - Przyznałem się obracając kosmyk rudych włosów w palcach.
- To dlaczego się tak przefarbowałeś? - Zapytał zaciekawiony. Chwilę zastanawiałem się nad właściwą w tym momencie odpowiedzią.
- Wybrał go dla mnie ktoś bardzo ważny. - Spuściłem głowę i uśmiechnąłem się smutno do swoich wspomnień.
- Nie mylił się... Twoja dziewczyna?
- Przyjaciel. – Sprostowałem, a on odwrócił głowę i patrząc przed siebie dalej się uśmiechał. Po paru minutach byliśmy już w domu. Chłopcy ciepło przywitali Jun’a, cieszyli się z tego, że wrócił tak samo jak ja. Zastanawiałem się, czy on w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo nam go brakowało. My czekaliśmy całe dwa miesiące, a dla niego było to jak jedna przespana noc.
Wszystko powoli wracało do normy. Junhyung zawzięcie starał się przypomnieć sobie cokolwiek, lecz do jego myśli nie wracało nic konkretnego. Gdy któregoś ranka wszedłem do łazienki zobaczyłem go przyglądającego się swojemu odbiciu w lustrze. Odwrócił się gwałtownie, po tym jak usłyszał moje kroki.
- Yos, czy ja nie miałem nikogo? W sumie nie jestem brzydki... - Zapytał wpatrując się taflę lustra.
- Z tego co mi wiadomo to nie. - Nie znoszę kłamać, ale nie miałem wyjścia. Tak będzie lepiej dla nas obu.
- A w ogóle wydarzyło się coś, o czym powinienem wiedzieć?
- Co masz na myśli?
- Hyunsung mówił, że to z tobą najwięcej czasu spędzałem, więc z tego typu pytaniami zwracam się do ciebie.
- Jeżeli będziesz chciał wiedzieć coś konkretnego to pytaj. Chętnie ci pomogę. - Powiedziałem szczerze chociaż bolała mnie myśl, że muszę ukrywać informacje dotyczące naszych relacji.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem, prawda? - Zapytał jakby sprawdzał czy może mi zaufać. Kiwnąłem głową zachęcająco.
- Czy ja jestem homo? - Zadławiłem się powietrzem ze zdziwienia.
- Sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie... Pomyśl o tym co czujesz.
- Bo widzisz... Tak przeglądałem mój telefon i... – „O nie... Zapomniałem o tym, że kiedy byliśmy parą Jun prawie cały czas robił nam zdjęcia. Nawet nie wiedziałem, co dokładnie tam trzymał!” - Niektóre fotografie były dość interesujące. – Kontynuował wypowiedź jednocześnie wyczekując na jakąś reakcję z mojej strony. Wiedziałem, że muszę być strasznie czerwony na twarzy po tym co usłyszałem.
- O czym mówisz? - Zapytałem udając, że nie mam pojęcia, co ma na myśli. Podszedł do mnie i delikatnie mnie pocałował. Nasze wargi ledwie się musnęły, ale mimowolnie zamknąłem oczy i rozkoszowałem się tą ulotną chwilą dawnego życia. 
- Na przykład o tym. Moja galeria była pełna zdjęć tego typu. - Odsunął się i znów z łobuzerskim uśmiechem na twarzy zaczął patrzeć w lustro. - Mógłbyś mi o tym powiedzieć coś więcej? - Co miałem mu teraz powiedzieć? Prawdę? Bałem się jego reakcji. Z resztą... Co to było przed chwilą?! Serce waliło mi jak oszalałe. Stałem przez chwilę nieruchomo zastanawiając się nad tym, czy lepszym wyjściem nie byłaby ucieczka.
- Nie zmieniłeś się aż tak, zawsze lubiłeś żartować… - Zaśmiałem się nerwowo. „Co on wyprawia? A może coś sobie przypomniał? Albo coś do mnie poczuł na nowo?”
- Nie wyglądało to jak zwykłe żarty. - Świdrował mnie wzrokiem. Położył dłoń na moim policzku i zamknął oczy, odruchowo nakryłem jego dłoń swoja. Obserwowałem jego powoli zbliżające się usta do moich warg. Nie wiem, co się wtedy ze mną stało, ale w panice odepchnąłem go od siebie i uciekłem do pokoju zostawiając go samego w łazience. Dopiero, gdy usiadłem na łóżku i opanowałem trochę buzujące emocje dotarło do mnie, co właśnie zrobiłem. „Jak mogłem go odepchnąć!? Ty idioto! Wszystko zniszczyłeś!” Coś we mnie pękło. Nie wytrzymywałem dłużej tej sytuacji, ale postanowiłem trzymać swoje uczucia na wodzy. Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Proszę. - Do pokoju wślizgnął się Junhyung, po chwili niemal bezszelestnie usiadł obok mnie.
- Czegoś mi nie mówisz, prawda? - Bardziej stwierdził niż zapytał, lecz milczałem. - Yoseob, może nic nie pamiętam, ale moje serce cię pamięta. - Złapał mnie za rękę i położył ją na swojej klatce piersiowej. - Ono pamięta uczucia, jakie do ciebie żywiłem. Jeśli mi pomożesz to wiem, że sobie przypomnę. Tylko potrzebuje czasu i... Ciebie obok. – Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem, w to jak wypowiadał te wszystkie słowa przytrzymując moja rękę na swoim sercu. W mojej głowie narodziła się nowa iskra nadziei.
- My... byliśmy razem, to prawda, ale gdy się obudziłeś i okazało się, że nic nie pamiętasz to uznałem, że tak będzie lepiej. Przepraszam, ale to było dla mnie zbyt bolesne. - Niepewnie przytuliłem się do niego wsłuchując się w rytm uderzeń jego serca. Jedną rękę położył na mojej talii, a drugą na głowie jednocześnie wtulając twarz w moje włosy.
- Nauczę się wszystkiego od początku, obiecuję. - Szepnął. Uznałem, że słowa są niepotrzebne i czule go pocałowałem. Junhyung odwzajemnił pocałunek jednocześnie pogłębiając go. Jego dotyk był inny, nieco obcy. Nim się obejrzałem leżałem już pod nim. Niecierpliwie jednym ruchem zdjął ze mnie bluzkę. Składał delikatne pocałunki na mojej szyi powoli schodząc z nimi na klatkę piersiową. - Yoseob... jesteś taki piękny. - Wymruczał. Cichutki jęk wydobył się spomiędzy moich warg, gdy Jun zaczął trącać językiem mój sutek. Czułem jak moja męskość w spodniach powoli domaga się uwagi. Jakby czytał mi w myślach położył dłoń na moim kroczu, delikatnie masując wybrzuszenie na spodniach. Gdy pocałował mnie ponownie w usta, miałem wrażenie, że zaczął zachowywać się w stosunku do mnie jak dawniej. Tak jakby odzyskał małą część siebie. Po tym jak oderwał się od moich ust zdjął z siebie koszulkę, a ja przejechałem rękami po jego nagim torsie. Tak bardzo tęskniłem za jego ciałem i za nim samym. Spostrzegłem na jego twarzy łobuzerski uśmieszek, gdy zjechałem dłońmi na jego pasek od spodni. Cofnąłem jednak ręce, naszły mnie drobne opory, gdyż nie byłem pewien reakcji Junhyung.
- Nie bój się Yos... - Wyszeptał mi do ucha, po czym znów zaczął całować mnie po szyi. Poczułem jakbym robił z nim to po raz pierwszy. Yong zachowywał się zupełnie przeciwnie. Wydawało mi się, że się niecierpliwi, sam odpiął swój pasek i zsunął spodnie, ujawniając swą męskość skrytą pod materiałem bokserek, lecz w pełnej gotowości do działania. Przycisnął mnie do materaca swoim ciałem i patrząc mi głęboko w oczy poprosił: - Chcę wszystko pamiętać... Ze szczegółami. Pomożesz mi odzyskać moje wspomnienia? - Znów posłał mi słodki uśmiech, a ja w odpowiedzi tylko przytaknąłem głową. Nim się zorientowałem byłem już bez spodni. - Od jakiegoś czasu o tym marzyłem... – Po tym wyznaniu przystąpił do spełnienia swoich fantazji. Jęczałem i wiłem się pod nim w rozkoszy. Czułem jego rozgrzane ręce na całym ciele. Z każdą chwilą pragnąłem mieć go bliżej siebie. Nie trwało długo zanim doszedłem, oddychałem ciężko, a wzrok miałem zamglony. Jednakże szybko podniosłem się, by odwdzięczyć się Jokerowi za przyjemność jaka przed momentem mi ofiarował. Pchnąłem go delikatnie tak, by położył się na plecach. Zacząłem składać pocałunki na całym jego ciele. Po chwili już zabawiałem się jego członkiem. Drażniłem go językiem obserwując reakcje Jun'a. Wydawał z siebie ciche jęki szepcząc co chwila moje imię, błagając o więcej. Wplótł palce w moje włosy i zmusił bym włożył do ust jego przyrodzenie. Zaspokajałem go przez jakiś czas, lecz nie mogłem się doczekać tego co nastąpi za chwilę. Niecierpliwość wzięła górę, podniosłem się i spojrzałem mu głęboko w oczy. Nagle odezwał się mój głos rozsądku.
– Junhyung... Nie musimy się spieszyć, może nie powinniśmy tak od razu...? – Bez słowa pociągnął mnie do góry sadzając na swoich udach, uznałem to za zachętę do następnego kroku. Usiadłem na nim delikatnie umieszczając jego męskość w swoim wnętrzu. Gdy tylko zacząłem się na nim poruszać ból przeszył całe moje ciało... Po tak długiej przerwie mogłem się tego spodziewać. Jednak po chwili ból ustał. Spojrzałem na Junhyung: uśmiechał się patrząc wprost na mnie. Zorientowałem się, że trzyma moją dłoń i mocno ją ściska... dokładnie tak jak za każdym razem, gdy się kochaliśmy. Pozwoliłem sobie zapomnieć o całym wypadku i jego konsekwencjach, miałem wrażenie, że nic złego się nie wydarzyło. Z powrotem miałem wszystko, czego tak bardzo mi brakowało. – Mojego Jokera i jego miłość. Nachyliłem się, by po raz kolejny go pocałować. Palce jednej ręki wplótł w moje włosy, a drugą wodził po moich plecach i pośladkach, co chwila zaciskając na nich zwinne palce. Czułem jakbym znajdował się w jakimś transie. Ponownie znalazłem się pod nim, jego łobuzerski uśmieszek wszystko tłumaczył. Kochał mnie mocno i zdecydowanie, ale z uczuciem. Czując go wewnątrz siebie, miałem wrażenie, iż jesteśmy jednością. Oplotłem jego biodra nogami, by przyciągnąć go jak najbliżej siebie. Z każdym pchnięciem wchodził we mnie głębiej, wywołując u mnie dreszcze rozkoszy. Gorący oddech Yong’a owijał moje ucho i szyję, co potęgowało moje pożądanie. Nie panowałem zupełnie nad swoimi zmysłami.
Nim się obejrzałem obaj leżeliśmy zdyszani i zmęczeni obok siebie. Czułem jego wzrok na sobie. Po chwili znów się na mnie położył wpatrując się we mnie z uśmiechem na twarzy. 
- Co? - Zapytałem trochę speszony przez jego magnetyczne spojrzenie.
- Wiedziałem, że będzie ci pasował ten kolor... Nie wiem czemu tak się broniłeś. - Powiedział przyglądając się kosmykowi moich włosów, który obracał między palcami.
- Domyśliłeś się, że chodziło o ciebie? Wiedziałem... - Zobaczyłem dawny blask w jego oczach, uzmysłowiłem sobie, że odzyskałem go już na dobre. Pokręcił przecząco głową lecz uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Ja to pamiętam. - Wyszeptał po czym złożył delikatny pocałunek na moim czole. Do głowy nie przychodziły mi żadne słowa, którymi mógłbym wyrazić to, jak bardzo szczęśliwy byłem w tamtej chwili. Teraz byłem już pewien, że odzyskałem swojego ukochanego. Przytuliłem się do jego nagiej klatki piersiowej, a on otoczył mnie swymi silnymi ramionami przyciskając mnie mocniej do siebie. Niedługo potem Junhyung zasnął nie wypuszczając mnie z objęć. Wszystkie emocje targające mym wnętrzem nie pozwalały mi zasnąć. Ciągle wpatrywałem się w spokojną twarz Jun’a pogrążoną we śnie. W tym momencie obiecałem sobie, że już nigdy go nie opuszczę i nie pozwolę na to, by cokolwiek złego go spotkało. Chciałem, by czuł się przy mnie bezpieczny i szczęśliwy zupełnie tak jak ja przy nim.  





poniedziałek, 18 marca 2013

Nu'est - "Chwila relaksu"


Ogólne informacje: 
Zespół: Nu'est
Pairing: JRen ( JR / Ren )
Rodzaj: Oneshot
Gatunek:Smut
Uwaga: (+18) Scena erotyczna



REN POV
   Z wielką niecierpliwością wpatrywałem się w mijane widoki. Nie mogłem doczekać się, aż dojedziemy na miejsce i wysiądziemy z tego okropnego, ciasnego samochodu. Wytwórnia zafundowała nam weekend w SPA, dlatego to właśnie ja ekscytowałem się najbardziej z tego powodu. Chłopcy próbowali zgrywać męskich i psioczyli pod nosem, lecz czego można chcieć więcej? Wspaniały relaks, odbudowa zmęczonej skóry - żyć nie umierać. Najbardziej niezadowolony z całej wyprawy był JR. Wydawało mi się, że w ogóle wstał z łóżka lewą nogą. Chciałem go w jakiś sposób rozweselić.
- Uśmiechnij się. Zobaczysz, panie w SPA już się tobą zajmą. - Nie było żadnej reakcji z jego strony, więc szturchnąłem go w ramię. - Do ciebie mówię, przystojniaku! - Od razu na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i delikatne rumieńce.
- Wybacz, zamyśliłem się. - Wyjaśnił patrząc na mnie w ten specyficzny sposób, w jaki tylko on na mnie patrzył. Dobrze wiedziałem, co ma na myśli... Oparł głowę na moim ramieniu, a ja starałem się wytrzymać, aż do przyjazdu na miejsce. Po chwili zacząłem delikatnie gładzić Jonghyun’a po włosach, to uczucie było bardzo przyjemne. - Przestań, wszyscy patrzą!
- Niech patrzą. - Powiedziałem stanowczo i objąłem go ramieniem. - Wiesz, co na ten temat myślę. - Zawsze opinie innych miały dla mnie małe znaczenie, o ile w ogóle miały. Przemilczałem resztę drogi, a nim się obejrzałem byliśmy już na miejscu. Szczęśliwy wyskoczyłem z samochodu i niemalże wbiegłem do budynku SPA, kątem oka widząc, jak chłopcy wleką się za mną. Od razu zacząłem wybierać pierwszy zabieg, choć przy tak dużej ofercie ciężko było mi się zdecydować.
- Może maseczka z alg? Albo lepiej okłady z gorących kamieni! - Zachowywałem się, jak małe dziecko w sklepie z cukierkami, ale nie potrafiłem pohamować emocji, gdy moje pory wołały o to, by ktoś się nimi odpowiednio zajął. Po chwili podeszły do nas trzy miłe panie, które podarowały nam szlafroki, oraz ręczniki w różnych kolorach i pokierowały nas do przebieralni.
- Aron, zamień się, ja chce różowy! - Ten bez słowa wymienił się za niebieski zestaw, gdyż wiedział, że i tak nie odpuszczę. – Jonghyun, idziemy najpierw na jakiś masaż relaksujący? Albo jakaś kąpiel? Tu proponują kąpiel błotną... - Proponowałem patrząc na ulotkę z ofertami.
- Mam ochotę na jakiś masaż... - Rozmarzył się JR. - Aż przechodzą mnie ciarki, jak pomyśle o tych wprawnych rękach masujących moje ciało. - Zatarł ręce pokazując, jak bardzo go to pociąga. Poczułem się odrobinę urażony.
- Moje ręce ci nie wystarczają? - Zapytałem, na co tylko roześmiał się pod nosem. Oburzony zarzuciłem włosami do tyłu, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem przed siebie.
JR POV
Wprost uwielbiałem te jego humorki, wyglądał strasznie uroczo, kiedy się tak dąsał. W każdym razie uznałem, że skoro już tu jestem to powinienem skorzystać z jakiegoś dobrego masażu. Skierowałem swe kroki w stronę pomieszczenia, w którym znajdowało się specjalne łóżko. Masażystka poleciła bym się wygodnie na nim położył i chwilę na nią zaczekał, zrobiłem tak, jak powiedziała.
W końcu usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi. - „Nareszcie”. Chwilę potem usłyszałem, jak przekręca klucz w zamku. - „Po co ona zamyka te drzwi?" Zacząłem się zastanawiać, choć patrząc na to, że pod szlafrokiem jestem goły jak mnie pan Bóg/bóg* stworzył, to należało mi się odrobinę prywatności. Masażystka podeszła do mnie i bez słowa, powoli zdjęła mój szlafrok, a moje pośladki zakryła ręcznikiem. Byłem odrobinę skrępowany, ale to jej praca, zapewne widziała już miliony tyłków. Poczułem jej chłodne ręce na moich barkach, które następnie delikatnie przesunęła wzdłuż moich pleców. Przez moje ciało przeszła fala przyjemnych dreszczy. Po chwili zaczynając od dolnej części kręgosłupa zaczęła pracować rękoma, masując moje obolałe, po całym tygodniu ciężkiej pracy mięśnie, przesuwając je powoli ku górze. Prawie odpłynąłem. Nagle poczułem coś chłodnego na moich plecach, prawdopodobnie jakiś balsam... A może olejek? Słodki zapach rozniósł się po całym pomieszczeniu. W najskrytszych fantazjach nie wyobrażałem sobie, że to jest aż tak przyjemne. Miałem wrażenie, że osoba, która mnie masowała dokładnie znała całe moje ciało i każdy jego czuły punkt. Rozkoszując się palcami muskającymi moje barki poczułem oddech na karku... Trochę mnie to zdziwiło, chwile później coś delikatnego, niczym jedwab dotknęło owego miejsca. - „Czy właśnie ktoś złożył pocałunek na moim ciele?” - Zerwałem się i gwałtownie odwróciłem. Zobaczyłem Ren’a z założonymi rękami i wyzywającym uśmieszkiem na twarzy.
– Mówiłeś, że moje ręce ci nie wystarczają. – Spojrzał wymownie na moje obnażone krocze. Szybko zakryłem się ręcznikiem.
- Ren, co ty wyprawiasz? - Jego obecność mnie zaskoczyła, choć muszę przyznać, że rękoma mógł zdziałać wiele. Pare pomysłów już mi się rodziło w głowie, aż uśmiechnąłem się do swoich myśli.
- Udowodniłem ci, jestem lepszy, od dziuni, która miała tu przyjść.
- A właśnie, co z nią zrobiłeś?
- To oczywiste... Poćwiartowałem i zakopałem w lesie, a co myślałeś? - Zapytał ze zdziwieniem zazdrosny Ren.
- Minki! – Wrzasnąłem, by zmusić go do powagi.
- Wysłałem ją na dłuższą przerwę. - Nie chciałem już znać szczegółów. Miałem tylko nadzieję, że nie zrobił jej nic złego, może był niepozorny, ale potrafił dopiąć swego. Zbliżył się do mnie, nie zmieniając uwodzicielskiego wyrazu swojej twarzy. Oparł dłonie na moich udach, nachylając się i spoglądając mi prosto w oczy.
- Sądzisz, że zrobiłem to lepiej od zawodowej masażystki? – Zapytał jadąc swoją ręką w górę po mojej nodze.
- Och, wiesz nie mam porównania. – Widziałem jego irytacje, bawiło mnie to. – Mimo tego od teraz częściej musisz mnie masować w taki sposób... - Nagle jego ręce zaczęły coraz bardziej zbliżać się do najbardziej wrażliwej części mojego ciała. Nie ukrywam, że bardzo mi to odpowiadało. Po tym, co ze mną zrobił pare chwil temu miałem dużą ochotę na małe co nieco, ale równie ciekawie byłoby się z nim jeszcze podroczyć. W pewnym momencie złapał ręcznik, który przykrywał tylko moja męskość chcąc go ze mnie zsunąć.
- Znam jeszcze wiele innych sposobów.
– Na masaż? – Zapytałem oblizując wargi, widząc rosnące podniecenie w jego oczach. Chwyciłem jego podbródek i zmusiłem go, by opuścił głowę. Sugerująco skierowałem jego oczy dotąd utkwione w moich, tak by teraz patrzył na niższe partie mojego ciała. Zaśmiał się cicho pod nosem, ale nie protestował. – Aż tak się niecierpliwisz? – Zapytał z rozbawieniem słyszalnym w głosie.
- No wiesz... Sam mnie do takiego stanu doprowadziłeś, to wypadałoby się tym teraz zająć, nie sądzisz? - Podniósł wzrok jeszcze raz na mnie i ściągnął ze mnie ręcznik.
- Skoro tak... - Nachylił się nad moją męskością, która powoli budziła się do życia. – Witaj mój mały przyjacielu.
- Oj nie taki mały! - Zaśmiałem się dumny z rozmiarów mojego przyrodzenia. Czując jak jego palce oplatające mojego członka** odchyliłem głowę w tył i przymknąłem oczy. Pocałował mnie namiętnie i z wielką niecierpliwością, odwzajemniłem pocałunek obejmując go. Każdy jego ruch sprawiał mi ogromną przyjemność. Kochałem go tak bardzo, że świat przestawał istnieć, gdy tylko przy mnie był. Czasem zastanawiałem się, czy Minki odwzajemnia moje uczucia, w końcu musiało mu na mnie zależeć, skoro ze mną sypiał... Chociaż czasem miałem wrażenie, że łączy nas tylko seks. Ani razu nie wyznał mi swoich uczuć, a ja szczerze bałem się o to zapytać.
- Przyjemnie?*** - Tylko przytaknąłem głową. Zaczął całować mnie po szyi następnie schodząc z pocałunkami niżej, na klatkę piersiową. Językiem zataczał koła wokół mojego sutka, co jeszcze bardziej mnie podniecało. Oderwał się ode mnie, co momentalnie wywołało poczucie pustki w moim ciele. Patrzył na mnie zamglonym wzrokiem, jednocześnie chwytając za pasek swojego szlafroka. Powoli rozchylił go i zaczął zsuwać z ramion, wykonywał to niczym rasowa striptizerka. Podczas przyglądania się jego poczynaniom moja ręką samowolnie odnalazła moje przyrodzenie i zaczęła się po nim poruszać.** - Ależ ty się niecierpliwisz. - Wrócił do mnie nachylając się i przejeżdżając językiem po moim udzie. „Czy on się ze mną droczy?”
– Do dzieła. – Zakomendowałem. Puściłem moja męskość i wypchnąłem swoje biodra nieco do przodu. Pragnąłem, by wreszcie mój członek znalazł się w jego ustach.** Chyba najbardziej z naszych łóżkowych zabaw lubiłem właśnie to - patrzenie na to, co robi z moim przyrodzeniem, jak go pieści doprowadzając mnie tym jednocześnie do szaleństwa. Był w tym naprawdę dobry. W końcu zbliżył swoje usta do mojej męskości i musnął ją językiem. Przez moje ciało przeszła kolejna fala przyjemnych dreszczy. Jedynie delikatnie całował mojego członka, zaczepiając o niego ustami. Wydaje mi się, że takim zachowaniem chciał pokazać, jak wielką władzę ma nade mną i moim ciałem. Należałem tylko do niego i nigdy nie śmiałbym zaprzeczać. W tamtym momencie chciałem od niego więcej, znacznie więcej. Złapałem go za ramiona i przyciągnąłem do siebie.
- Przejdźmy do konkretów... - Po raz kolejny tego dnia starałem się mu rozkazywać, mimo iż doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, kto tu dyktuje zasady.
- Nie chcesz się dłużej pobawić? - Wymruczał mi do ucha obejmując mnie wokół szyi. Oferta była kusząca, ale bardziej pragnąłem, by znalazł się już pode mną. Chciałem znów usłyszeć jego słodkie odgłosy rozkoszy, które wydawał z siebie za każdym razem, gdy poruszałem się w nim. Nigdy nie tłumił swoich jęków, wiedział jak bardzo mnie to kręci.
- Chcę, ale teraz w troszkę inny sposób... - Kazałem mu oprzeć się o łóżko do masażu, a on z uśmiechem na ustach wykonał moje polecenie. Stanąłem za nim i zacząłem składać delikatne pocałunki na jego całych plecach. Chaotycznie błądziłem rękami po jego ciele chwilowo zatrzymując się na sutkach i przyrodzeniu Ren’a. Chciałem wejść w niego jak najszybciej, by zaspokoić nasze wspólne pragnienia. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, by znaleźć jakikolwiek olejek do nawilżenia, w końcu nie chciałem mu zadawać bólu, a jedynie przyjemność. Sięgnąłem po olejek z aloesem, który stał na jednej z półeczek i dokładnie natarłem nim wejście Minki’ego. Ren wypinając się w moją stronę sugerował, że także już się niecierpliwi. Nie czekając dłużej, zrobiłem to, czego chciał, wszedłem w niego powoli, ale stanowczo. Syknął z bólu mocno zaciskając ręce na brzegu łóżka. Trzymając dłonie na jego biodrach zacząłem w wolnym tempie poruszać się w jego ciepłym wnętrzu. Po chwili Ren odwrócił głowę i spojrzał na mnie:
- Co taki delikatny? - Na jego twarzy zawidniał złośliwy uśmieszek. - Tak nie mogłeś się doczekać, a teraz co? Tylko na tyle cię stać? - Znów zaczął mnie prowokować. Nachalnie pocałowałem go, splatając nasze języki ze sobą. Wykonałem stanowcze i mocne pchnięcie zagłębiając się w niego po samą nasadę swojego członka. Jęknął przeciągle wyginając swój kręgosłup w łuk niczym prężący się kot. Powtórzyłem ten ruch jeszcze kilka razy, po czym bez ostrzeżenia wyszedłem z niego. Nie chcąc tracić czasu odwróciłem go przodem do siebie. Był w szoku, a jego wzrok był pełen złości i rozczarowania. Podniosłem go do góry i posadziłem na łóżku, by na nowo rozpocząć tę miłosną grę. Trzymając jego nogi w górze znów w niego wszedłem, ale tym razem o wiele bardziej brutalnie. Nie czekając ani chwili zacząłem wykonywać mocne i szybkie pchnięcia. Głośno pode mną jęczał, ale zdecydowanie nie z bólu. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem na ustach, od czasu do czasu zagryzając dolną wargę. Cały czas powtarzał, jak bardzo mu się podoba. Chciał więcej... Prawie że błagał, więc robiłem to co chciał. Byłem mu zupełnie posłuszny, mimo, iż to ja powinienem dyktować zasady. Przycisnąłem swoją klatkę piersiową do jego ciała, chciałem być jak najbliżej niego, czuć go każdą cząsteczką mojego spragnionego dotyku ciała. Objął moje plecy rękami, przytulając się do mnie. Wplątałem palce w jego aksamitne blond włosy i pocałowałem go z wielką zachłannością. Jęczał mi wprost do ust odwzajemniając moje pocałunki i boleśnie wbijając mi paznokcie w skórę.
REN POV
Oderwałem się od jego ust, by móc popatrzeć na jego piękną twarzyczkę.
- Minki... - Jonghyun dotknął mojego policzka i na chwilę zwolnił tempo pchnięć. – Czy ty mnie kochasz? - W tym momencie zaskoczyło mnie to pytanie, choć odpowiedź na nie była oczywista.
- Wiesz, że tak. - Odpowiedziałem, bez zawahania, a on posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Przymknąłem oczy i zaśmiałem się. – Myślisz, że w przeciwnym razie byłbym tu z Tobą? - „To było oczywiste, jak mógł w to wątpić?” Na nowo wpiłem się w jego usta łącząc nasze języki w pocałunku pełnym miłości i oddania. Wrócił do poprzedniego rytmu pchnięć. Dłonią pieścił moje przyrodzenie sprawiając mi przy tym jeszcze większą przyjemność. Miałem nadzieję, że łóżko do masażu nie runie pod nami od tej całej zabawy.**** Po paru chwilach doszedłem, brudząc swoim nasieniem brzuch i jego rękę, a on dumnie uśmiechnął się na ten widok. Chwilę później i JR doszedł wypełniając moje wnętrze swym ciepłym nasieniem. Sięgnął po chusteczki, a następnie wytarł starannie mój brzuch i pośladki. Wyrzucił je do śmietnika, po czym położył się na mnie. Przytuliłem się do niego i zacząłem delikatnie gładzic jego włosy. Sekundę później poczułem jego ręce oplatające mnie w pasie.
- Chciałbym zostać tak z tobą na wieki. – Szepnął mi do ucha.
– A co stoi ci na przeszkodzie? – Znów usłyszałem jego perlisty śmiech i poczułem jak jego ramiona mocniej zaciskają się w miłosnym uścisku. W odpowiedzi tylko uśmiechnąłem się do niego szeroko. Czułem, że był to najszczęśliwszy moment w moim życiu, ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy:
- Chyba powinniśmy się zbierać - Zakomunikowałem wstając z łóżka, by założyć na siebie szlafrok.
- A może zostaniemy jeszcze na ten masaż? – Zaproponował Jonghyun. - W końcu skoro już tu jesteśmy, to może wypadałoby skorzystać z tych dobroci? – Cisnąłem w niego szlafrokiem.
- Jeszcze ci mało?!




* Wersja dla wierzących i ateistów. 
** Oł jeje ( 5:25 filmik )
*** Kimochi? – Jeżeli oglądaliście kiedykolwiek coat west, to będziecie wiedzieć o co chodzi. Polecamy LUXE III i LUXE I ( Sho x Nagi x Hikaru :3 ) +18  **
**** kekeke – śmiech Dongwoo z Infinite xD ( filmik )